Luksemburczyk Andy Schleck wygrał na przełęczy Tourmalet w Pirenejach siedemnasty, królewski etap Tour de France. Koszulkę lidera zachował Hiszpan Alberto Contador (Astana), który finiszował tuż za Schleckiem.

Dwaj wielcy rywale wjechali na Tourmalet razem, z przewagą ponad minuty nad kolejnymi zawodnikami. Schleck wygrał etap, ale praktycznie przegrał wyścig. To Contadorowi, który przepuścił Schlecka przed sobą na finiszu, złożył pierwsze gratulacje prezydent Francji Nicolas Sarkozy. Wszystko wskazuje bowiem na to, że wyścig jest już rozstrzygnięty.

Przewaga Contadora nad Schleckiem wynosi wciąż tylko osiem sekund, ale Hiszpan zapewne postawi kropkę nad i w sobotę w Pauillac na etapie jazdy indywidualnej na czas. W tego typu próbach radzi sobie lepiej od Luksemburczyka.

Etap z Pau na przełęcz Tourmalet liczył 174 kilometry. Wszystko, co najciekawsze, zdarzyło się na ostatnich dziesięciu kilometrach. Wcześniej niemal od startu uciekało siedmiu zawodników, którzy razem pokonali przełęcze Marie-Blanque (1035 m) i Soulor (1474 m). Ostatni ze śmiałków, Rosjanin Aleksander Kołobniew został doścignięty dziewięć kilometrów przed metą, w połowie podjazdu na Tourmalet (2115 m).

Kołobniewa doścignęli Schleck i Contador, którzy kilka minut wcześniej rozpoczęli bezpośrednią walkę o zwycięstwo w wyścigu. Pierwszy zaatakował Luksemburczyk, ale Hiszpan nie dał się zgubić. Dla innych kolarzy z czołówki tempo Schlecka i Contadora było zbyt mocne.

Hiszpan przez kilka kilometrów jechał jak cień za Schleckiem. Jeden raz postanowił przyspieszyć, ale tym razem to Luksemburczyk łatwo odparł atak. Na ostatnim odcinku obaj jechali w miarę spokojnie, nie podejmując żadnych ryzykownych prób w szpalerze szalejących i często wbiegających pod koła kibiców. Na finiszu Contador nie walczył. Pozwolił Schleckowi wygrać etap.

Na mecie obaj byli zadowoleni. Schleck mimo wszystko nie traci nadziei na to, że w Paryżu stanie na najwyższym stopniu podium. To dla mnie ważne zwycięstwo, a wyścig jeszcze się nie skończył. Dziś wszystkiego próbowałem, by zgubić Contadora, zmieniałem rytm, ale nie pozwolił mi odjechać. Myślę, że w górach jesteśmy na podobnym poziomie - ocenił Luksemburczyk.

Z kolei w pierwszych słowach Contadora nie można było wyczuć nutki triumfalizmu. Do Paryża daleko. Nie wygrałem jeszcze etapu, ale najważniejszy dla mnie cel - to wygranie wyścigu. Dziś czułem się bardzo dobrze, byłem skoncentrowany, spróbowałem też ataku, ale Andy pokazał, że jest silny. Sobotnie czasówka? Jestem pewny, że mogę osiągnąć tam dobry rezultat - stwierdził.