"Czasami nawet mnie denerwowało, że zaraz po meczu, szybko do szatni na odprawę, a ona przez 15 czy 20 minut robiła zdjęcia z kibicami "- tak Małgorzatę Dydek wspomina w rozmowie z RMF FM trener Tomasz Herkt, który przez większą część kariery pracował z najlepszą polską koszykarką. "Rzadko się zdarza, żeby sportowiec, który tak dużo osiąga, był tak skromny i otwarty" - dodaje.

Zobacz również:

Gdyby ona chorowała, to nie miałaby prawa wyjść na parkiet. Jako trener nie zaryzykowałbym prowadzenia zawodniczki, która ma problemy ze zdrowiem czy ma wadę serca. Dla mnie bardziej prawdopodobny jest problem szybkiego wyciszenia po zakończeniu kariery sportowej. Serce było przygotowane na intensywną pracę. A tu raptem ten bodziec był za mały. Być może to rozregulowało jej system sercowo-naczyniowy - mówi trener Herkt.

Trener Krzysztof Koziorowicz, który pracował z Małgorzatą Dydek w Lotosie Gdynia podkreśla, że była wspaniałą koszykarką, ale przede wszystkim wspaniałym człowiekiem. Ja trener impulsywny, ona spokojna, wyważona dziewczyna. Traktowała mnie na zasadzie: "trenerze, naprawdę szkoda zdrowia. Ważna jest koszykówka, ale nie tylko" - opowiada.

W 2002 i 2004 roku Dydek z Lotosem zdobyła wicemistrzostwo Euroligi. To były piękne czasy - dodaje prezes klubu Mieczysław Krawczyk, który sprowadził koszykarkę do Trójmiasta. Za czasów pobytu Małgosi, w ciągu siedmiu lat zaczęły się europejskie sukcesy drużyny - wspomina.

"Spoczywaj w pokoju, miałaś wielkie serce" - napisała na twitterze dwukrotna mistrzyni olimpijska Tina Thompson, która występowała z Małgorzatą Dydek w amerykańskim klubie Los Angeles Sparks.

Rosjanka Swietłana Abrosimowa na facebooku napisała, że choć nigdy nie grała z Dydek w jednym zespole, to czuje się jakby straciła przyjaciółkę. "Miałyśmy wielu wspólnych znajomych. Ta śmierć to dla wielu osób wielka strata".

Informacja o śmierci Dydek znalazła się również na stronie internetowej amerykańskiej ligi WNBA. "Margo Dydek, najwyższa koszykarka w historii WNBA, odeszła w wieku 37 lat wskutek komplikacji po ataku serca" - napisano.

O Dydek pamiętały również m.in. znana bułgarska środkowa Polina Cekowa oraz jej trener z Connecticut Sun Mike Thibault.

Z jednej strony to była jedna z najlepszych koszykarek, z jakimi pracowałem, a z drugiej nie znam nikogo, kto by jej nie lubił. Miała niesamowitą łatwość nawiązywania kontaktów z ludźmi, zawsze otaczała ją gromada przyjaciół i to nie tylko ze świata koszykówki. Potrafiła się zatrzymać na ulicy i rozmawiać z napotkanymi przed chwilą osobami jakby się znali latami - powiedział Thibault.

Z kolei reprezentantka Czech Ivana Vecerova podkreśliła, że nigdy nie zapomni Dydek. Jestem dziś strasznie smutna. To była wspaniała osoba, na zawsze pozostanie ikoną światowej koszykówki - przyznała.