Robert Karaś, polski triatlonista w rewelacyjnym stylu ukończył dziesięciokrotnego Ironmana. Polak dotarł do mety biegu podczas zawodów Brazil Ultra Tri, ustanawiając rekord świata. Wygrał nie tylko z morderczą trasą, ale i problemami zdrowotnymi.

Wyścig Brasil Ultra Tri rozpoczął się 20 maja. Oprócz Roberta Karasia startuje w nim jeszcze dwóch Polaków: Jurand Czabański i Rafał Godzwon.

Dziesięciokrotny Ironman w Rio de Janeiro to jeden z najtrudniejszych wyścigów świata. Zawodnicy mają 38 kilometrów do przepłynięcia, 1800 kilometrów do przejechania na rowerze i 422 kilometry do przebiegnięcia.

Robert Karaś od startu nie ukrywał, że liczy nie tylko na zwycięstwo, ale i na pobicie rekordu świata. Ten należał dotychczas do Kennetha Vanthuyne'a, który ukończył morderczy dystans z czasem 182 godzin, 43 minut i 43 sekund.

Kontuzja Polaka

Po rewelacyjnym starcie, czarne chmury pojawiły się nad Karasiem po ukończeniu odcinków do przepłynięcia i przejechania na rowerze.

34-latek doznał poważnej kontuzji nogi, w związku z czym kilkanaście okrążeń przed metą podjął trudną decyzję. "Nie będę w stanie tego przebiec tylko po prostu przejdę" - poinformował.

"Zrobiliśmy to!" - przekazał Grzegorz Jarecki na Instagramie, informując, że Robert Karaś ukończył wyścig. Polak pobił wyczyn Vanthuyne'a, i dziesięciokrotnego Iranmana ukończył z czasem 164 godziny 14 minut i 2 sekundy.