Jeremy Sochan ustanowił rekord kariery zdobywając 33 punkty, ale jego zespół San Antonio Spurs przegrał 13. mecz z rzędu w lidze NBA. Tym razem koszykarze z Teksasu ulegli u siebie ekipie Atlanta Hawks 135:137.

Sochan tradycyjnie wyszedł do gry w pierwszej piątce. Przebywał na parkiecie 36 minut i miał świetną skuteczność. Trafił 12 z 14 rzutów z gry (w tym 3/3 za trzy punkty) oraz wszystkie sześć rzutów wolnych. Jego statystyki uzupełnia osiem zbiórek, sześć asyst i przechwyt. Zanotował pięć strat i popełnił pięć fauli. Jego poprzedni rekord kariery, ustanowiony w styczniu, wynosił 30 punktów.

W czwartek 20-letni reprezentant Polski był też blisko doprowadzenia do dogrywki. Na cztery sekundy przed końcem meczu przechwycił piłkę, zaatakował kosz rywali, ale wpadając na Trae'a Younga popełnił przewinienie w ataku.

Wiedziałem, że będzie próbował dostać się do kosza. Byłem ostatnim obrońcą i miałem do wyboru albo go sfaulować, albo spróbować złapać na szarży. Wybrałem to drugie i udało się - powiedział Young.

25-letni rozgrywający "Jastrzębi" przyćmił świetny mecz Sochana. Young nie tylko popisał się skuteczną akcją w obronie, ale przede wszystkim zdobył aż 45 pkt i miał 14 asyst. Young w samej tylko czwartej kwarcie uzyskał 13 pkt.

Spurs kolejny raz w tym sezonie nie zdołali utrzymać prowadzenia. Wygrywali przez większość meczu, a osiem punktów przewagi mieli jeszcze na początku ostatniej części gry.

Docieramy do czwartej kwarty, wielcy gracze przejmują kontrolę i to jest dla nas trudne. Tym razem Trae znalazł sposób - przyznał trener Spurs Gregg Popovich.

"Ostrogi" przegrały 13. mecz z rzędu i z bilansem 3-15 zajmują ostatnie miejsce w tabeli Konferencji Zachodniej. Po raz ostatni tak kiepski bilans Teksańczycy mieli 27 lat temu. Doprowadziło to do zwolnienia trenera Boby'ego Hilla, którego zastąpił... Popovich.