Chwile grozy przeżyła dziś polska załoga walcząca na morderczych trasach Rajdu Portugalii. Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk byli o krok od dachowania podczas pierwszej pętli rajdowych zmagań. Na szczęście doświadczenie polskiego kierowcy pomogło uniknąć wypadku. Biało-Czerwoni po pierwszej pętli zajmują wysokie miejsce w swojej klasie.

Rajd Portugalii to pierwsze z wyzwań naszej załogi w tym sezonie mistrzostw świata WRC2. Miko Marczyk i Szymon Gospodarczyk znają ten rajd z zeszłego roku. Co ciekawe, panowie testowali swoją nową rajdówkę przed sezonem również w Portugalii na imprezie zaliczanej do cyklu mistrzostw Europy.

Pierwszy dzień zmagań weekendowego rajdu WRC to morderczy etap składający się z dwóch pętli. Co ważne, pomiędzy pętlami nie ma serwisu. To oznacza, że załogi nie będą mogły skorzystać z usług mechaników.

Mamy już trochę zużyte opony. Kiedy ruszaliśmy na trzeci odcinek, wiedziałem, że te tylne wyglądają byle jak. Jedna z nich była przecięta po drugim oesie - relacjonował Marczyk.

O krok od dachowania

Biało-czerwona załoga miała już kłopoty na samym początku rajdu, kiedy doszło do niebezpiecznej sytuacji.

Rajd dopiero się rozkręca, ale już poczuliśmy, jak może być groźnie. Na drugim odcinku, na piątym biegu, byliśmy o krok od dachowania. Na szczęście odbiliśmy i wróciliśmy na trasę - mówił z ulgą Miko Marczyk.

Rajdowcy wrócili na trasę. Na razie po pierwszej pętli Miko i Szymon zajmują doskonałe piąte miejsce w stawce 36 załóg w WRC2 Challenger. Dzień zakończą wieczornymi zmaganiami na odcinku miejskim.

Pierwszy serwis na rajdzie dopiero dziś wieczorem. Jutro kolejne zmagania. Rajd Portugalii zakończy się w niedzielę.