Zawodnicy ORLEN Teamu triumfalnie wjechali w niedzielę na rampę podczas ceremonii zakończenia 33. Rajdu Dakar w Buenos Aires. Mogli to zrobić w poczuciu dobrze spełnionego obowiązku dzięki świetnemu wynikowi, jaki uzyskali na trasach najtrudniejszej imprezy motoryzacyjnej na świecie.

Ceremonia odbyła się w samym sercu Buenos Aires. Zawodnicy kolejno wjeżdżali na rampę wśród wiwatów tłumów kibiców. Tych ostatnich nie brakowało - Argentyna kompletnie zwariowała na punkcie Dakaru, podobnie zresztą jak sąsiednie Chile, które było współorganizatorem rajdu.

Wśród bohaterów pozdrawianych przez tłum byli także zawodnicy ORLEN Teamu, którzy podobnie, jak ich rywale, przemierzyli morderczy dystans ponad 10 tysięcy kilometrów w szaleńczym pędzie, w kurzu, błocie, palącym słońcu, a niekiedy i w mrozie. Towarzyszyło im około dwudziestu osób w barwach teamu - głównie ekipa serwisowa oraz reszta ekipy, która pracowała na sukces zawodników ORLEN Teamu.

To wspaniale znowu tu być. Przed nami na rampę wjechali sami zwycięzcy rajdu Dakar, co jest dla nas nobilitujące, ale traktuję to też jako prognostyk - zapowiada Krzysztof Hołowczyc. Bardzo się cieszę z osiągniętego wyniku. To był morderczy rajd, ale dałem z siebie wszystko - mówi Jacek Czachor. Jestem bardzo szczęśliwy. Dawno nie czułem takiej euforii, jak na mecie Dakaru, zwłaszcza, że zacięta walka trwała do ostatnich chwil - mówi Marek Dąbrowski.

Załoga Krzysztof Hołowczyc / Jean-Marc Fortin była zajęła piąte miejsce. Jacek Czachor był dziesiąty, zaś Marek Dąbrowski - szesnasty. W barwach ORLEN Teamu startował także Rafał Sonik, któremu poważny wypadek uniemożliwił ukończenie rajdu.

Najszybszym motocyklistą Rajdu Dakar 2011 był Marc Coma, wśród kierowców samochodów triumfował Nasser Al-Attiyah, zaś w klasyfikacji quadów - Alejandro Patronelli.