W czwartek Urszula Radwańska, zajmująca 193. miejsce w rankingu WTA Tour, wystartuje w eliminacjach do wielkoszlemowego Australian Open, który rozpocznie się 17 stycznia. Ojciec i trener tenisistki z Krakowa Robert Radwański niepokoi się o jej kondycję i wagę.

Niby w trakcie zimowej przerwy Ula grała i trenowała ostro, ale jednak miała dwa tygodnie przerwy w przygotowaniach przez zapalenie okostnej w nodze. Taka kontuzja przytrafia się najczęściej od jumpingu albo skakania przez płotki. Zaraz po Nowym Roku przyplątała się jeszcze grypa żołądkowa i to tuż przed wylotem do Melbourne. Takie rzeczy zawsze się mniej lub bardziej odbijają na wytrzymałości, a sezon zacznie przecież w ekstremalnych warunkach, w samym środku australijskiego lata - mówi Robert Radwański.

Niepokoi mnie też jej obecna waga, bo powiem szczerze, że Ula za dużo wyszczuplała ostatnio. Dość wyraźnie spadła na wadze i to rodzi pewne niebezpieczeństwa. Nie wiem czy właśnie z tego powodu nie osłabła jej odporności, bo często przy chudnięciu łapie się różne infekcje - mówi Radwański.

Młodsza z sióstr Radwańskich w sierpniu 2009 roku była już sklasyfikowana na 62. miejscu w rankingu WTA Tour, ale w ubiegłym sezonie - od stycznia do lipca - nie grała z powodu pęknięcia jednego z kręgów w odcinku lędźwiowym kręgosłupa. W marcu przeszła w Miami nowatorską operację polegającą na wypełnieniu szczeliny sztuczną tkanką kostną. Zabieg się udał.

Na szczęście z plecami teraz jest wszystko w porządku i nic ją nie boli. Oczywiście były chwile zwątpienia i strach, jak to się wszystko ułoży, szczególnie, gdy zobaczyłem Ulę wysiadającą z samolotu na wózku inwalidzkim. To już przeszłość i wierzę, że drugi raz czegoś podobnego nie będziemy musieli przechodzić - wierzy Radwański.

Australian Open będzie rozgrywany na twardych kortach w Melbourne Park w dniach 17-30 stycznia. Już jutro ruszają eliminacje singla mężczyzn (bez Polaków), a dzień później kobiet z udziałem Urszuli Radwańskiej.

Przyjechaliśmy do Melbourne kilka dni wcześniej, żeby się ogrzać przed poważną grą na punkty, no i potrenować na prawdziwym hardkorcie na obiekcie turniejowym. Przez ostatnie tygodnie trenowaliśmy na kortach tylko imitujących twarde, bo tych właściwych w Krakowie wciąż nie ma i pewnie nieprędko się to zmieni, niestety. Poza tym graliśmy w halach, w których temperatura rzadko przekraczała 15 stopni, a w Australii w styczniu jest co najmniej dwa razy tyle i to w cieniu. Dlatego dobrze się jest z tym oswoić - zaznaczył Radwański.

Dotychczas zawsze przed Australian Open był przynajmniej jeden start, choćby w Sydney. Tym razem ułożyło się inaczej i musimy liczyć na efekt świeżości. Ula na jesieni grała dobrze, a momentami nawet bardzo dobrze, ale kilka razy nie miała szczęścia w losowaniu drabinek. Zresztą turnieje pod dachem były bardzo mocno obsadzone, nawet większe ITF-y, więc nie było praktycznie szans na łatwe punkty. Szkoda, że nie udało się odrobić strat w rankingu, bo wtedy nie musiałaby się przebijać przez eliminacje w Melbourne - dodał.