Polska pokonała Brazylię 3:2 (25:21, 25:18, 14:25, 17:25, 20:18) w towarzyskim meczu siatkarzy rozegranym z okazji otwarcia hali na granicy Gdańska i Sopotu. To pierwsze zwycięstwo biało-czerwonych nad Canarinhos od 2002 roku.

Szkoda, że było to tylko spotkanie towarzyskie, ale pokonać mistrzów świata to w każdym przypadku wielka przyjemność i mimo wszystko dobry prognostyk przed rozpoczynającymi się pod koniec września mistrzostwami świata we Włoszech.

Nasi przystąpili do tego spotkania osłabieni brakiem dwóch środkowych czyli Daniela Plińskiego oraz Patryka Czarnowskiego, mimo to kibice, którzy szczelnie wypełnili oddaną właśnie do użytku halę sportową położoną na granicy Gdańska i Sopotu przecierali oczy ze zdumienia, bo dwa pierwsze sety wygrali Polacy do 21 i 18.

Potem jednak mistrzowie świata zdali sobie sprawę, że tak grać im po prostu nie wypada i zaczęła się brazylijska samba. W trzecim i czwartym secie nasi w niczym nie przypominali walczącego zespołu z dwóch pierwszych setów. Jak owieczki zagubione we mgle zespół Daniela Castellaniego oddał dwa kolejne sety bez walki do 14 i 17.

Przed tie-breakiem Castellani prawdopodobnie postraszył swoim zawodników czwartkowym trening o świcie, bo najwyraźniej poskutkowało. Wygrywamy piątego seta 20:18 i całe spotkanie 3:2.

W sumie to było szóste spotkanie reprezentacji Polski z mistrzami świata od czasu, gdy kadrę prowadzi Daniel Castellani. W pięciu poprzednich starciach jego podopieczni wygrali zaledwie jednego seta.

Przed jesiennymi mistrzostwami świata we Włoszech obie ekipy zmierzą się jeszcze czterokrotnie - w rozpoczynającym się w piątek w Bydgoszczy Memoriale Wagnera i trzy razy w Brazylii, dokąd polscy siatkarze udadzą się 30 sierpnia.