Koszykarze Boston Celtics są bliscy awansu do finału ligi NBA. W trzecim meczu finału Konferencji Wschodniej "Celtowie" rozgromili Orlando Magic 94:71 i prowadzą 3:0. Marcin Gortat nie zdobył żadnego punktu.

Statystyka jest dla Magic bezlitosna. Jeszcze nigdy w historii NBA zespół przegrywający 0:3 nie awansował do kolejnej fazy play off. Co więcej drużyna z Orlando zaprezentowała się słabo i z taką formą nie ma co marzyć o nawiązaniu walki z "Celtami".

W ostatnim meczu już po kilku minutach gospodarze prowadzili różnicą piętnastu punktów, a pierwszą kwartę wygrali 27:12. Niewidoczny był lider Magic Dwight Howard, który w całym meczu rzucił zaledwie siedem punktów. Do tego tragiczny występ zaliczył Rashard Lewis - on mógł poszczycić się czteropunktową zdobyczą. Konta Magic nie wzbogacił również Marcin Gortat. Polak zagrał dwanaście minut, nie zdobył ani jednego punktu, miał za to sześć zbiórek.

Kiedy w trzeciej kwarcie Celtics wygrywali 75:47 wiadomo było, że losy meczu są przesądzone. Kibice w Bostonie już zacierają ręce na myśl o wielkim finale z Los Angeles Lakers. W finale Konferencji Zachodniej "Jeziorowcy" prowadzą z San Antonio Spurs 2:0.

Włożyliśmy za mało serca w grę - podsumował ostatnie spotkanie środkowy Orlando, Dwight Howard.  Oni mocniej walczyli i bardziej chcieli wygrać - przyznał z kolei Matt Barnes. Dziwne słowa, jak na koszykarzy, którzy przed play off byli uznawani za faworytów całej ligi. Jeśli "Magikom" nie będzie chciało się włożyć serca w grę również w poniedziałek, odpadną z walki o tytuł.