Polska przegrała w Bratysławie z Hiszpanią 27:28 (13:14) w meczu ostatniej kolejki grupy II rundy zasadniczej mistrzostw Europy piłkarzy ręcznych, których organizatorami są Słowacja i Węgry. Obrońcy tytułu dzięki wygranej zapewnili sobie awans do półfinału.

Wtorkowy mecz miał podobny przebieg jak ten, który rozegrano jako ostatni w ramach przygotowań do ME. W Hiszpanii biało-czerwoni także zmarnowali znakomitą okazję na wyrównanie w ostatniej akcji. Tu było identycznie - i ponownie w roli głównej wystąpił Rodrigo Corrales, który wybronił sytuacje sam na sam z Polakami tuż przed końcową syreną.

Dla Hiszpanów spotkanie miało zasadnicze znaczenie, bowiem zwycięstwo zapewniało im awans do 1/2 finału. Podopieczni trenera Patryka Rombla grali już tylko o pozostawienie dobrego wrażenia.

Krótko przed meczem okazało się, że kilku z nich, w tym bramkarz Mateusz Kornecki i imponujący zwłaszcza udanymi rzutami z dystansu Szymon Sićko mieli pozytywny wynik testu na koronawirusa i nie mogli we wtorek wystąpić.

Spotkanie rozpoczęło się od szybkiego prowadzenia rywali 4:1. Przez większość meczu Polacy "gonili" wynik i kilka razy udało im się wyrównać.

Hiszpanie rozszyfrowali taktykę przeciwników, często przecinali podania, wyłuskiwali piłkę, a potem przeprowadzali zabójcze kontry. W pierwszej połowie ich przewaga momentami wzrastała do czterech trafień. W 11. minucie wygrywali 7:3, ale wtedy to biało-czerwoni doszli do głosu. Kilka udanych interwencji Mateusza Zembrzyckiego, celne rzuty z drugiej linii Damiana Przytuły, który godnie zastępował Sićkę, a także Michała Daszka i w ciągu kilku minut ponownie był remis 8:8.

Później z dobrej strony zaprezentował się zaledwie 20-letni Piotr Jędraszczyk, ale jego koledzy w dalszym ciągu popełniali zbyt wiele prostych błędów, gubili piłkę, przez co nie udało im się ani razu wyjść na prowadzenie.

Po przerwie, po niemrawym początku obrońcy tytułu znów się przebudzili i ponownie odskoczyli na trzy trafienia. Ekipa Rombla nie poddawała się i ambitnie dążyła do wyrównania, nawet gdy do końca pozostało niewiele ponad dwie minuty, a oni przegrywali 25:28.

Najpierw trafienie zaliczył Jędraszczyk, po nim Arkadiusz Moryto, a do rozegrania pozostało półtorej minuty. Rywale stracili piłkę, ale w ostatniej akcji Corrales zatrzymał najpierw Morytę i chwilę później poprawkę Jana Czuwary.

Do półfinałów awansują po dwa najlepsze zespoły z obu grup drugiej rundy. Mecz o brązowy medal i finał - 30 stycznia w Budapeszcie.

Drugiego półfinalistę z tej grupy wyłoni ostatni wtorkowy mecz, w którym Norwegia zagra ze Szwecją.

Z grającej w Budapeszcie grupy I awans do czwórki turnieju wywalczyła na razie Dania.