W kwestii półfinałów niewiadoma pozostała właściwie tylko jedna. Jedynie niepoprawny optymista z Cypru może wierzyć, że APOEL Nikozja wygra na wyjeździe z Realem Madryt 4:0. Ciekawiej powinno być w Londynie, gdzie Chelsea podejmie Benfikę Lizbona.

Chelsea, która cały sezon ma niezbyt udany, w Lidze Mistrzów broni honoru angielskiej piłki. Drużyna ma spore szanse na grę w półfinale. Londyńczycy wygrali bowiem w Lizbonie 1:0 i przed rewanżem są w dużo lepszej sytuacji. Szczególnie, że w tym sezonie na Stamford Brigde grają wspaniale. W fazie grupowej wygrali trzy mecze bez straty bramki, a w 1/8 finału odrobili z nawiązką straty z Neapolu (1:3) i wygrali 4:1.

Benfika zagra w Londynie w najmocniejszym składzie, z kolei w Chelsea może zabraknąć Davida Luiza i Didiera Drogby. Drużyna "The Blues" nie grała w półfinale rozgrywek od 2009 roku. Wtedy w kontrowersyjnych okolicznościach przegrała z FC Barceloną. Jeśli dziś Chelsea wygra będzie mogła spróbować zrewanżować się "Dumie Katalonii", która w walce o finał zmierzy się właśnie ze zwycięzcą angielsko-portugalskiej konfrontacji.

Mecz w Madrycie nie powinien przynieść wielkich emocji. Real po wygranej w Nikozji 3:0 jest pewny swego, a i gracze APOELU zdają sobie sprawę, że odrobienie strat jest wprost niemożliwe. Za to zakończenie wspaniałej przygody z Ligą Mistrzów właśnie na Santiago Bernabeu powinno stanowić dla pogromców Wisły Kraków prawdziwą nagrodę. Piłkarze Mistrza Cypru przyznają, że sukcesem będzie dla nich bezbramkowy remis w hiszpańskiej stolicy, choć będzie o niego zdecydowanie trudniej niż w Nikozji. Warto podkreślić, że APOEL dzięki dobrym wynikom w Champions League zainkasuje ponad 18 mln euro premii od UEFA, do tego dojdą środki za prawa do transmisji telewizyjnych. Odpadnięcie z Realem w ćwierćfinale naprawdę nie będzie dla APOELU poważnym problemem...

Z kolei Real jest już pewnie myślami przy półfinale, gdzie czeka trudny rywal - Bayern Monachium.