Koszykarze Boston Celtics pokonali we własnej hali Los Angeles Lakers 96:89 w czwartym meczu finału ligi NBA. W rywalizacji do czterech zwycięstw jest remis 2-2.

To było jak do tej pory najbardziej wyrównane spotkanie w tegorocznej serii finałowej. Prowadzenie zmieniało się w nim trzynastokrotnie, a dziesięć razy na tablicy wyników widniał remis. O zwycięstwie "Celtów" zadecydowała świetna gra rezerwowych w ostatniej kwarcie. W ciągu ośmiu minut gracze z ławki zdobyli 21 punktów i wypracowali jedenastopunktową przewagę, której Lakers nie zdołali już zniwelować.

Podstawowi zawodnicy byli pod wielkim wrażeniem tego co zrobili zmiennicy. Wręcz błagali mnie bym rezerwowych zostawił na parkiecie. To było wspaniałe - powiedział trener zwycięzców Doc Rivers.

Celtics zagrali bardzo zespołowo. Sześciu koszykarzy z Bostonu mogło się pochwalić dwucyfrową zdobyczą punktową. Najwięcej - 19 - zapisał na swoim koncie Paul Pierce, a tylko o jeden mniej bohater ostatniej części spotkania Glenn Davis. Davis miał też niesamowitą skuteczność. Trafił 7/10 rzutów z gry.

Wśród "Jeziorowców" tradycyjnie najlepszy był Kobe Bryant, który zdobył 33 punkty.

Mecz numer pięć w niedzielę również w Bostonie.