Gdy patrzyłem, jak następni zawodnicy podchodzą do karnych, zdawałem sobie sprawę, że zaraz kolej na mnie. Pomyślałem sobie: "Najpierw strzelę, a potem złapię piłkę i zakończę ten horror" - mówił bramkarz Krzysztof Kotorowski po wczorajszym meczu Lecha Poznań z Interem Baku. To jego gol i udana interwencja w 11. serii rzutów karnych sprawiły, że "Kolejorz" awansował do 3. rundy kwalifikacji LM.

Nikt z 13,5 tysiąca widzów nie spodziewał się takiego horroru na stadionie przy ul. Bułgarskiej. Po wyjazdowym zwycięstwie nad Interem Baku 1:0 piłkarze Lecha Poznań przed własną publicznością mieli tylko przypieczętować awans. Tymczasem Azerowie na sześć minut przed końcem regulaminowego czasu gry odrobili straty i o awansie zadecydowały rzuty karne. A właściwie dopiero jedenasta seria karnych. Bohaterem został bramkarz Kolejorza, który najpierw skutecznie zamienił "jedenastkę" na bramkę, a potem obronił uderzenie golkipera Interu. Poznaniacy wygrali serię "jedenastek" 9:8.

Nie mogę powiedzieć, że pewnie podszedłem do piłki, strzelam bardzo rzadko. Na szczęście udało się - mówił po meczu Kotorowski.

Nie ukrywał też, że liczył na awans w lepszym stylu. Najważniejsze, że przeszliśmy dalej - to było naszym celem. Mieliśmy na początku kilka sytuacji - gdyby coś wpadło, na pewno gralibyśmy później dużo spokojniej. Inter musiałby wówczas strzelić dwie bramki. Piłka jednak nie chciała wpaść, Artur trafił w poprzeczkę, brakowało szczęścia. Ostatnio na Bułgarskiej takie rzeczy rzadko nam się zdarzały - przyznał.

Kotorowskiego chwalili koledzy z zespołu. Przyznaję, że jeszcze nie grałem w takim meczu, by cała drużyna wykonywała rzuty karne. Nerwy były ogromne. Trzeba Krzysiowi podziękować, że stanął na wysokości zadania i tak naprawdę tylko on może zaliczyć ten mecz do udanych - mówił Seweryn Gancarczyk. Również on nie ukrywał, że w meczu trzeciej rundy przeciwko Sparcie Praga piłkarze z Poznania będą musieli zagrać znacznie lepiej: Nie ma się co oszukiwać - takim stylem, taką grą daleko nie zajdziemy. I na pewno trzeba coś zrobić, pogadać, obejrzeć raz jeszcze ten mecz i wyłapać błędy. Musimy przede wszystkim lepiej zagrać taktycznie.