Polski center zagrał przez 35 minut w meczu z Philadelphia 76'ers. Zdobył 13 punktów. Niestety Phoenix Suns przegrali 110:123.

Gortat pojawił się na parkiecie już w siódmej minucie, bo Robin Lope szybko złapał dwa faule. Polak nie zszedł z parkietu do końca pierwszej połowy - w tym czasie zdobył 9 punktów. Po przerwie Gortat ponownie usiadł na ławce, ale szybko wrócił na parkiet. Wtedy Słońca prowadziły 77:76. Niestety później było już tylko gorzej. Czwarta kwarta rozpoczęła od prowadzenia zespołu z Philadelphi 92:86. Później przewaga wzrosła do 11 punktów. Dzięki dobrzej grze Nasha i punktach Gortata udało się zniwelować różnicę do pięciu oczek. Bardzo dobrze dysponowani byli jednak obwodowi gracze 76'ers. Jrue Holiday, rzucił 25 punktów i miał siedem asyst z kolei Evan Turner, zdobył 23 "oczka". To właśnie oni trafiali w decydujących momentach i pozwolili spokojnie dowieźć filadelfijczykom cenne zwycięstwo.

Warto jeszcze odnotować debiut w Suns Vince Cartera - były gracz Orlando wybiegł w pierwszej piątce, zdobył 18 punktów, ale miał słabą skuteczność rzutów z gry. Najlepszy w zespole z Arizony był Steve Nash. Kanadyjczyk oprócz 23 punktów zaliczył 15 asyst i pięć zbiórek.

Oprócz 13 punktów Gortat zebrał sześć piłek na tablicach i dwukrotnie zablokował rzuty rywali.