Bardzo przeżywam tę porażkę, która przyszła w nieodpowiednim momencie. Myślę, że znaczącą rolę odegrało duże natężenie meczów w ostatnim czasie - powiedział po przegranym 0:1 meczu z Koroną Kielce trener Wisły Kraków Henryk Kasperczak.

Pierwsza połowa szczególnie zadecydowała o tym, że przegraliśmy. Zawodnicy źle weszli w mecz, grali wolno, nie konstruowali akcji ofensywnych, mieli dużo problemów w meczu z zespołem, który był bardzo dobrze zorganizowany. Korona potwierdziła, tak jak w meczu z Legią Warszawa, że jest w formie. W drugiej połowie zareagowaliśmy pozytywnie, niestety szczęście nie było z nami, bo mieliśmy kilka okazji, żeby wyrównać, ale się nie udało. Ta porażka boli, bo została poniesiona w ważnym momencie. Do końca sezonu zostały trzy kolejki i będziemy musieli wygrać wszystkie mecze - powiedział szkoleniowiec mistrzów Polski.

W pierwszej połowie linia pomocy zagrała bardzo słabo. Przyczyniły się do tego też częste zmiany pozycji Juniora Diaza, który raz grał w środku pomocy, a innym razem na lewej obronie. Ten zawodnik był bardzo ociężały, dlatego zmieniłem go w przerwie. W ogóle ta druga linia słabiej zagrała, mieliśmy bardzo duże problemy w konstruowaniu akcji. Zespół Korony skontrował nas kilka razy i mieliśmy szczęście, że nie straciliśmy drugiej bramki. Po wejściu Issy Ba nasza gra wyglądała trochę lepiej, a pod koniec meczu zaczęliśmy grać trójką w obronie, gdy do ataku przesunąłem Marcelo - przyznał trener Wisły Kraków.

Szkoleniowiec "Białej Gwiazdy" przyznał, że kwestia mistrzostwa Polski znacznie się skomplikowała. Po meczu nasze szanse na mistrzostwo zmalały, ale nie znamy jeszcze przecież wyników pozostałych drużyn. Zobaczymy, jaka sytuacja będzie po wszystkich meczach tej kolejki. Musimy pójść w tym kierunku, że trzeba wygrać pozostałe trzy mecze. Trzeba się bić o trzy zwycięstwa - zakończył Kasperczak.