"Byłem zaskoczony, gdy Justyna powiedziała mi o swojej depresji" - przyznaje w rozmowie z "Faktem" promotor i przyjaciel Justyny Kowalczyk, profesor Szymon Krasicki. "Życzę jej, by wygrała z chorobą. "Wielka zawodniczka pozostanie wielką zawodniczką, a w dodatku może być osobą, która swoje demony zostawia na linii startu" - dodaje.

Kraśnicki przyznaje, że wiedział o problemach swojej podopiecznej przed tym, jak ujawniła je w wywiadzie. "Jakiś czas temu powiedziała mi o tym. Dodała też, że sytuacja jest na tyle poważna, że poddaje się leczeniu" - opisuje. "Byłem zaskoczony, nawet bardzo. Justyna od lat wydawała mi się osobą stabilną emocjonalnie i odporną psychicznie" - zastrzega.

"Justyna przyszła do mnie na uczelnię w ostatni poniedziałek. Oddała swoją pracę doktorską, już prawie gotową, zostały tylko drobne poprawki. Potem zaczęliśmy rozmawiać i temat zszedł na biegi narciarskie i przygotowania do kolejnego sezonu. Wtedy na jej twarzy zobaczyłem uśmiech, taką szczerą radość, która ostatnio była dość rzadka" - relacjonuje Krasicki. "Jestem prawie pewien, że Justyna potrzebuje sportu, nart, zdrowej rywalizacji. W trakcie swojego życia już nieraz się przekonałem, że sport jest najlepszym lekarstwem, najlepszą odskocznią od tego typu problemów" - podsumowuje.

W czwartkowym "Fakcie" także:

- Emeryci dostaną guzik

- Trener: Jestem pod wrażeniem kondycji Obamy

- Żona opuściła znanego polityka