Justyna Kowalczyk przerwę świąteczną spędza w Polsce. O lenistwie nie ma jednak mowy - mistrzyni olimpijska trenowała dzisiaj na trasach biegowych w Zakopanem. Wiało trochę, ale w sumie było przyjemnie i zgodnie z założeniami zrobiłam blisko dwugodzinny trening podtrzymujący. Lubię tu biegać. Do Zakopanego czuję sentyment ze względu na lata spędzone w szkole sportowej i częste zajęcia na początku moich międzynarodowych wojaży - przyznała biegaczka.

Mistrzyni olimpijska bardzo chętnie odpoczęłaby od treningów, jednak już 31 grudnia rozpocznie zmagania w prestiżowym cyklu Tour de Ski. W 2009 roku Kowalczyk okazała się bezkonkurencyjna, pokonując Petrę Majdić i Ariannę Follis. Zbliżające się zawody cyklu Tour de Ski są dla mnie niezwykle ważne. Nie mogę sobie pozwolić nawet na krótkie lenistwo czy tym bardziej objadanie się domowymi specjałami - wyznała najlepsza polska biegaczka.

Mam w sobie, podobnie jak chyba każdy startujący, dużo pokory - to piękne zawody, ale wystarczy przecież jeden słabszy dzień i może to zaważyć na rezultacie końcowym. Mnie jak każdemu taki dzień może się zdarzyć - nikt przecież nie jest ze stali. Staram się więc dobrze przygotować, nie chorować, nie denerwować, ale także w stu procentach zmobilizować i skoncentrować, żeby nie popełnić głupich pomyłek - zauważa Kowalczyk.

W Polsce wciąż nie milką komentarze w sprawie dyskwalifikacji Justyny Kowalczyk podczas finału sprintu w Davos. Międzynarodowa Federacja Narciarska (FIS) przesunęła naszą zawodniczkę z trzeciego na szóste miejsce za zabiegnięcie drogi Amerykance Kikkan Randall. To co czuję nie nazwałabym złością. Zwykle, jak to się mówi mam pod górkę, i to po prostu działa na mnie mobilizująco. Tak też jest tym razem - twierdzi Kowalczyk.

Cykl zaliczanych do Pucharu Świata zawodów Tour de Ski rozpocznie się w Oberhofie (31 grudnia - 1 stycznia). Kolejne rozegrane zostaną w Oberstdorfie (2-3 stycznia), Toblach (5 stycznia), Cortina d'Ampezzo-Toblach (6 stycznia) i w Val di Fiemme (8-9 stycznia).