Młociarka Joanna Fiodorow zdobyła niedawno brązowy medal mistrzostw Polski, ale to na Igrzyskach Olimpijskich w Tokio chce pokazać swoją najwyższą formę. W krótkiej rozmowie z Patrykiem Serwańskim opowiedziała o swoim nastawieniu przed wyjazdem do Tokio i problemie, z którym aktualnie się boryka. Fiodorow dotychczas dwukrotnie wystąpiła na igrzyskach. W Londynie zajęła 7. miejsce a w Rio de Janeiro 9.

Patryk Serwański, RMF FM: Jak czujesz się na kilka tygodni przed igrzyskami?

Joanna Fiodorow: Fizycznie jest super. Wiem, że przepracowałam bardzo dobrze okres zimowy. Uniknęłam problemów zdrowotnych. Jedynym problemem jest technika. Nie mogę na razie się odnaleźć. Nie mam czucia, które chciałabym odnaleźć. Teraz mam jeszcze blisko pięć tygodni pracy. Poukładam wszystko tak jak trzeba i młot będzie daleko latał tak jak ma latać.

Polski kobiecy młot jest obecnie naprawdę mocny, dużo się dzieje. Było to widać choćby na niedawnych mistrzostwach Polski.

Fajnie, że jest nas coraz więcej. Rzut młotem w Polsce funkcjonuje. Nie ma przepaści, że rzucamy tylko my i długo, długo nic. Są dziewczyny aspirujące do czołówki światowej jak choćby Katarzyna Furmanek. W tym roku nie pojedzie na igrzyska, bo w kraju są trzy mocniejsza zawodniczki. Ale cieszę się, że mamy w kraju nowe dziewczyny, które chcą rzucać młotem. Ja już jestem u schyłku swojej kariery. Na pewno bliżej końca. Cieszy mnie, że ciągle ktoś mnie tam kłuje od spodu i chce wejść do czołówki.

Igrzyska opóźnione o 12 miesięcy, ale w końcu nadchodzą. Jak budujesz swoje nastawienie na ten występ?

Nastawienie oczywiście buduję. Chciałabym rzucać bardzo dobrze technicznie. To jest klucz do sukcesu. Jeżeli rzuty będą dobre technicznie to w Tokio może się wydarzyć wszystko. Do tej poprawy techniki dążę, żeby wszystko miało ręce i nogi. Rozmawiam na co dzień z psychologiem Janem Blecharzem. Ma przygotowany dla mnie plan i cykl przygotowań mentalnych. Nie nakładamy na siebie presji dotyczącej medalu czy awansu do finału. Mam po prostu wejść do koła i zrobić automatyczny rzut, który mam mi dać najpierw kwalifikacje do finału a później mam  walczyć w finale o jak najwyższe miejsce.

Igrzyska to zawsze okazja by obcować ze sportowcami innych dyscyplin. Na tej imprezie reprezentacja Polski nabiera zupełnie innego znaczenia. O wiele szerszego.

Tak. Miałam okazję już dwukrotnie być na igrzyskach. Fajnie jest spotkać inne dyscypliny sportu, zawodników osiągających świetne wyniki. Takich, którzy byli inspiracją także dla mnie - choćby siatkarze. Wioślarki, kajakarze, inni sportowcy - miło jest spotkać ich na żywo, mieć z nimi kontakt, wspólnie się wspierać. Wiem, że w tym roku będzie to ograniczone. Organizator igrzysk prosi by nie spędzać czasu wspólnie tylko siedzieć u siebie w pokoju. Ale myślę, że ten duch polskiej reprezentacji będzie obecny i będziemy się wspierać pomimo ograniczonej liczby kibiców na trybunach, na których my też nie możemy przebywać. 

Opracowanie: