W maju w Czechach, a dokładnie w Pradze i Ostrawie, rozegrane zostaną mistrzostwa świata elity w hokeju na lodzie. Polska z najlepszymi reprezentacjami świata zmierzy się po raz pierwszy od 22 lat. U naszych południowych sąsiadów ten turniej będzie wielkim wydarzeniem, co potwierdza legenda światowego hokeja Jaromir Jagr. „Na każdym meczu naszej reprezentacji na pewno będzie komplet widzów” – przyznaje Czech. Wojciech Marczyk z redakcji sportowej RMF FM w Pradze porozmawiał z nim o motywacji do grania w wieku 52 lat i zespole, którego jest właścicielem.

Wojciech Marczyk: Wrócił pan niedawno z Pittsburgha. Tam miała miejsce wielka ceremonia. Zastrzeżono numer, z którym grał Pan w drużynie Penguins - 68. Widziałem na relacjach, że w czasie przemówienia był pan wzruszony i było chyba blisko łez.

Jaromir Jagr: Nie no, łez nie. Byłem bardzo zdenerwowany, a to dwie zupełnie inne sprawy. Byłem naprawdę zestresowany tym, jak sobie poradzę z tą sytuacją. To nie jest łatwe, kiedy wiesz, że miliony ludzi będzie śledzić to wydarzenie. Mnóstwo osób oglądało to w Europie i tutaj w Czechach, ale transmisja cieszyła się też sporym zainteresowaniem w USA. A ty w tej sytuacji musisz wygłosić przemówienie i to w obcym języku. Miałem obawy jak sobie poradzę. Byłem tym naprawdę zestresowany, ale już po przemówieniu cieszyłem się z całego wydarzenia i tego co się działo.

Miał pan okazję wyjechać na lód. Jak zareagował pan na to, że zawodnicy Pittsburgha Penguins pojawili się w perukach, które przypominały pana dawną fryzurę? Trzeba przyznać, że była ona dość charakterystyczna z dłuższymi włosami z tyłu. W Czechach mówiło się nawet, że to fryzura na Jagra.

To był dobry marketing. To był mój styl, jak grałem. Naprawdę miło zobaczyć takich hokeistów jak Małkin czy Crosby w perukach w moim stylu. Cała organizacja tego wydarzenia była świetna. Pojawili się wszyscy zawodnicy, z którymi grałem w Pittsburgu. Do tego miałem okazję potrenować z obecną drużyną i wyjechać z nimi na rozgrzewkę przed meczem. Miałem okazję spędzić sporo czasu z tymi młodymi zawodnikami, którzy teraz grają i to było bardzo ekscytujące.

Ma pan 52 lata. Nadal jest pan czynnym graczem w swojej drużynie Rytiri Kladno. Nie ma problemu ze znalezieniem motywacji do grania?

Motywację mam, bo nie chcę przytyć. To moja największa motywacja. Chcę, żebyś wiedział, o co mi chodzi. Ja nie jestem gościem, który pójdzie na dwie godziny ćwiczyć na siłowni bez powodu. Muszę mieć coś, co mnie zmusi i to jest właśnie granie w hokeja. Wiele osób chodzi normalnie do pracy, a później idzie na siłownię. Ja tak nie potrafię. Hokej mnie motywuje, bo wiem, że jak chcę grać, muszę trenować, ćwiczyć, a to robię, żeby nie być grubym. To jest moja motywacja. Do tego oczywiście bardzo kocham hokej.

Sytuacja drużyny Rytiri Kladno, w której pan gra i jest pan jej właścicielem, jest w lidze bardzo trudna. Zajmujecie ostatnie miejsce w tabeli. To nie oznacza, że spadniecie, bo będziecie rozgrywać baraż z najlepszą drużyną drugiej ligi, ale na pewno realia są trudne. Jak pan to wyjaśni?

Powiem tak: chodzi oczywiście o pieniądze. Nie jesteśmy najbogatszym klubem. Jesteśmy w tyle jeżeli chodzi o budżet, kontrakty i sponsorów. Nie mamy wielkiej areny i nie mamy też tylu kibiców, ile inne kluby. Właśnie z powodów finansowych ciężko jest poskładać drużynę, a jeszcze mierzymy się w lidze z zespołami, które mają budżet pięć czy sześć razy większy. Trudno jest więc nam pozyskać najlepszych graczy. Staramy się oczywiście zrobić wszystko, by zostać w lidze i rozwijać klub, ale to jest bardzo trudne.

Jesteśmy w Pradze, gdzie w maju będą rozgrywane mistrzostwa świata elity w hokeju. Pan po raz pierwszy grał na mistrzostwach w 1990 roku. Pamięta pan coś z tamtego turnieju?

Nawet sporo. Miałem wtedy 18 lat. Dostałem wtedy dużą szansę od trenera. W reprezentacji było trzech młodych graczy. Ja, 18-latek i dwóch 19-latków. To było bardzo ekscytujące przeżycie. Pamiętam, że turniej był w Szwajcarii i dla mnie, młodego chłopaka, było to wtedy wielkie przeżycie.

Ja jestem z Polski i nie mogę pana nie zapytać o naszą reprezentację. Polacy wracają do elity po 22 latach. Wie pan coś o naszej drużynie?

Byłem w Katowicach dwa lata temu. Widziałem mecz GKS-u z Unią Oświęcim. To był niezły mecz. Gra tam dużo Czechów. Może nie są to najlepsi czescy hokeiści, ale jest ich sporo. Pamiętam tamto spotkanie. Była też na nim świetna atmosfera. Macie fajnych kibiców.

Myślę sobie - patrząc na to jak Czesi kochają hokej - że mistrzostwa świata to będzie coś wyjątkowego.

Coś wspaniałego. W Czechach wszyscy kochają hokej. Na każdym meczu naszej reprezentacji na pewno będzie komplet widzów. Kanada jest faworytem i wszyscy liczą, że przyjedzie w możliwe najmocniejszym składzie. To też powoduje duże zainteresowanie. Z drugiej strony Polacy i Słowacy swoje mecze będą rozgrywać w Ostrawie. Tam też więc na pewno na ich meczach będzie komplet widzów, bo dużo fanów hokeja z Polski i Słowacji przyjedzie. Mistrzostwa w Czechach w 2015 roku były rekordowe pod względem frekwencji i myślę, że tym razem będzie podobnie.

A kto pana zdaniem wygra mistrzostw świata?

To zależy od tego, jakich zawodników będzie miała w swoim składzie Kanada. Kto z NHL będzie mógł zagrać. Kanada jest na pewno największym faworytem. My chcemy, żeby to nasza reprezentacja zdobyła mistrzostwo. Wszystko jednak zależy od tego, ilu graczy przyjedzie z NHL.

Opracowanie: