Szef Formuły 1 Bernie Ecclestone wziął w obronę Anglika Lewisa Hamiltona z teamu McLaren-Mercede. Jest on ostatnio krytykowany za zbyt agresywny styl jazdy podczas wyścigów w Monte Carlo i w Montrealu.

Przeciwnicy Hamiltona twierdzą, że jeździ on tak agresywnie jak Brazylijczyk Ayrton Senna i przez to sprawia zagrożenie bezpieczeństwa na torze.

Osoby, które krytykują Lewisa, popełniają błąd - powiedział Ecclestone w wywiadzie udzielonym dziennikowi The Independent. Wszyscy chcą oglądać takie wyścigi, podczas których będą emocje. Hamilton jest świetnym kierowcą, to człowiek walki. Tak samo jak Vettel czy Button. Pozwólmy im ścigać się, ludzie lubią jego jazdę.

Hamilton znany od dawna z bardzo ostrej, często na granicy bezpieczeństwa jazdy, w Monte Carlo dwa razy pokazał, że najważniejszy jest dla niego wynik. Po raz pierwszy, gdy bardzo ryzykownie zablokował na 32. okrążeniu Brazylijczyka Felipe Massę (Ferrari).

Kilka chwil później Massa w tunelu podjął próbę wyprzedzenia rywala, ale zakończyło się to kraksą - kierowca Ferrari uderzył w bandę lewą stroną auta, które zostało uszkodzone i Brazylijczyk musiał się wycofać. Za blokowanie rywala Hamilton został ukarany przez sędziów przejazdem przez strefę serwisową, gdy go ukończył, na tor wyjechał na 9. pozycji.

Po raz drugi zaryzykował na cztery okrążenia przed końcem, gdy doprowadził do kolizji z Pastorem Maldonado (Williams). Samochód debiutującego w tym roku w Formule 1 Wenezuelczyka został uszkodzony, sędziowie jednak Hamiltona nie ukarali.

W Montrealu Hamilton mając uszkodzone tylne zawieszenie nie zjechał z toru, tylko próbował "na siłę" dojechać do strefy serwisowej, przez co stwarzał poważne zagrożenie dla innych kierowców.

Może rzeczywiście Lewis wykonał jeden czy dwa niepewne manewry, ale inni też to robią i nikt się tym specjalnie nie przejmuje. W Kanadzie, pomimo trudnych warunków, wszyscy ścigali się na sto procent możliwości, tego chcą oglądać kibice - uważa 80-letni Ecclestone.