Komplet kibiców na trybunach i kilkunastu wysłanników zagranicznych klubów obejrzy po południu hit polskiej ekstraklasy piłkarskiej. Lider - Wisła - zagra w Krakowie z wiceliderem - Lechem Poznań. W przypadku zwycięstwa gospodarze praktycznie obronią tytuł.

Spotkanie odbędzie się na niewielkim stadionie Hutnika, gdyż obiekt Wisły jest w przebudowie. Na trybunach zasiądzie 6,5 tysiąca kibiców.

Sześć kolejek przed zakończeniem sezonu Wisła ma cztery punkty przewagi nad Lechem. Nawet remis ustawi krakowian w korzystnej sytuacji, ale trener gospodarzy Henryk Kasperczak zapewnia, że interesuje go tylko cała pula. Gramy o zwycięstwo, jesteśmy psychicznie przygotowani do szlagierowego meczu. Nastawienie, że remis nas zadowoli, byłoby niebezpieczne - przyznał szkoleniowiec Wisły.

Obie drużyny zagrają osłabione w defensywie. W zespole mistrza Polski zabraknie pauzującego za kartki Arkadiusza Głowackiego (zastąpią go Mariusz Jop lub Brazylijczyk Cleber). Z kolei trener Jacek Zieliński nie skorzysta z leczącego uraz Serba Ivana Djurdjevicia.

Kibiców cieszy jednak fakt, że gotowi do gry są napastnicy. W Wiśle wreszcie odblokował się Paweł Brożek. W środę skończył 27 lat, a dzień wcześniej zdobył bramkę ze Śląskiem Wrocław (1:0). Było to jego pierwsze trafienie w lidze od 24 października ubiegłego roku. W sumie król strzelców dwóch poprzednich sezonów w tym uzyskał sześć goli (wszystkie między 22. i 31. minutą gry).

Mniej kłopotów ze skutecznością ma najlepszy strzelec ligi Robert Lewandowski (do tej pory 13 goli), który latem prawdopodobnie opuści poznański zespół. Napastnik Lecha jest kuszony m.in. przez Genoę, Borussię Dortmund i Blackburn.

Dzisiaj do Krakowa wybierają się jednak przedstawiciele 17 innych klubów, m.in. Chelsea Londyn, Fulham, Palermo, Fiorentiny, AJ Auxerre, PSV Eindhoven i Dynama Kijów.