Rozstawiony z "dwójką" Novak Djokovic jest o krok od obrony tytułu w wielkoszlemowym turnieju Australian Open. Serbski tenisista pokonał w półfinale Szwajcara Rogera Federera (3.) 7:6 (7-1), 6:4, 6:3.

Federer już w dwóch wcześniejszych spotkaniach był bliski wyeliminowania. W trzeciej rundzie stoczył pięciosetowy pojedynek z reprezentantem gospodarzy Johnem Millmanem, w którym był o dwie piłki od odpadnięcia, a w ćwierćfinale pokonał Amerykanina Tennysa Sandgrena 6:3, 2:6, 2:6, 7:6 (10-8), 6:3, broniąc siedem piłek meczowych. W piątek jego walkę nie tylko z rywalami, ale i własnymi kłopotami zdrowotnymi zakończył Djokovic.

Szwajcar piątkowy pojedynek zaczął obiecująco. Wykorzystał fakt, że Serb miał duże kłopoty z utrzymaniem własnego podania i prowadził w pierwszej odsłonie 4:1 oraz 5:2. Zawodnik z Bałkanów zabrał się za odrabianie strat właściwie w ostatniej chwili - w piątym gemie przegrywał 0:40, ale obronił wszystkie trzy "break pointy", a później doprowadził do remisu 5:5. Pomógł mu w tym nieco rywal, który zaczął seryjnie popełniać niewymuszone błędy. Tie-break miał już jednostronny przebieg i zakończył się pomyślnie dla wyżej notowanego z graczy.

W przerwie 38-letni tenisista z Bazylei poprosił o przerwę medyczną, a o wizytę fizjoterapeuty poprosił wówczas też Djokovic. Federer już w ćwierćfinale miał kłopoty z pachwiną, ale podkreślał po tym spotkaniu, że stara się z wszystkich sił walczyć do końca i nie kreczować (media zaznaczają, że jeszcze nigdy tego nie zrobił).

Tym razem również dotrwał do końca pojedynku, ale w dwóch kolejnych setach nie był w stanie już poważniej zagrozić przeciwnikowi. Jego kłopoty były widoczne zarówno po sposobie poruszania się po korcie, jak i jakości uderzeń. Zarówno w drugiej, jak i trzeciej odsłonie o jego porażce zdecydowało jedno przełamanie - odpowiednio - w dziesiątym i szóstym gemie. Mecz zakończył 35. niewymuszonym błędem, posyłając piłkę w siatkę.

"Mecz mógł się potoczyć inaczej"

Muszę podkreślić, że bardzo szanuję Rogera za to, że wyszedł na dzisiejszy mecz. Oczywistym było, że ma kłopoty ze zdrowiem i nie był w stanie dać z siebie 100 procent. W pierwszym secie udało mi się wrócić do gry. Bardzo istotne było, by rozstrzygnąć tę partię na swoją korzyść. Dzięki temu później byłem bardziej zrelaksowany. Mecz mógł się potoczyć inaczej, gdyby Federer wykorzystał swoje "break pointy". Zaczął mecz bardzo dobrze. Początek spotkania był dość nerwowy z mojej strony - podsumował Djokovic.

Słynni zawodnicy zmierzyli się po raz 50. Po raz 27. lepszy okazał się Serb. W Wielkim Szlemie po raz ostatni Helwet pokonał go w 2012 roku podczas Wimbledonu.

32-letni reprezentant Bałkanów ma w dorobku 16 tytułów wielkoszlemowych i walczy o ósme zwycięstwo w Melbourne. Już rok temu został samodzielnym liderem klasyfikacji wszech czasów w singlu mężczyzn pod względem liczby wygranych w tej imprezie.

Starszy o sześć lat Federer z kolei jest rekordzistą pod względem liczby triumfów w Wielkim Szlemie w męskim singlu - ma ich w dorobku 20. W Australian Open triumfował sześciokrotnie. W półfinale tego turnieju wystąpił 15. raz, a taką statystyką nie może się pochwalić nikt inny.

Zawodnik z Bałkanów po raz 26. wystąpi w finale wielkoszlemowych zmagań. W niedzielę zmierzy się z rozstawionym z "piątką" Austriakiem Dominikiem Thiemem lub Niemcem Alexandrem Zverevem (7.). Rywala pozna w piątek.

ZOBACZ: Australian Open: Sofia Kenin i Garbine Muguruza w finale