Bramkarz Manchesteru United Anders Lindegaard podpadł trenerowi Aleksowi Fergusonowi. Duńczyk zaspał i nie wrócił z Londynu wraz z drużyną i sztabem szkoleniowym po sobotnim finale Ligi Mistrzów.

W nocy, tuż po przegranej 1:3 z Barceloną w finale Pucharu Europy, piłkarze "Czerwonych Diabłów" udali się do hotelu, gdzie zorganizowano dla nich przyjęcie. Zabawa przeciągnęła się do wczesnych godzin porannych, jednak większość piłkarzy stawiła się na wyznaczoną na południe zbiórkę. Zabrakło tylko Lindegaarda.

Próby skontaktowania się z Duńczykiem nie przyniosły rezultatu. Trener United nie zmienił jednak planów. Ekipa pojechała na stację kolejową, skąd udała się do Manchesteru. Bramkarz, który obudził się ponad dwie godziny po ustalonym czasie zbiórki, musiał wracać z Londynu na własną rękę.

Lindegaard dołączył do drużyny z Old Trafford w styczniu z norweskiego Aalesunds i od tego czasu rywalizował z Tomaszem Kuszczakiem o tytuł drugiego bramkarza. Numerem jeden był Holender Edwin van der Sar, który zdecydował się po tym sezonie zakończyć karierę.

27-letni Duńczyk zaliczył dotąd dwa występy w barwach Manchesteru. Zadebiutował 29 stycznia w meczu czwartej rundy piłkarskiego Pucharu Anglii z trzecioligowym Southampton, wygranym przez United 2:1. Zagrał również 19 lutego, w zwycięskim spotkaniu z Crawley Town w kolejnej rundzie tych rozgrywek. Zawodnik ma za sobą cztery występy w reprezentacji Danii.