Tylko do niedzieli czynne będzie najmniejsze i jedno z najbardziej urokliwych schronisk w Tatrach - na Hali Kondratowej. W poniedziałek, po 75 latach działalności, schronisko zostanie zamknięte na dwa lata i w tym czasie zostanie gruntownie przebudowane. Turyści, którzy odwiedzają Kondratową, mówią, że łezka kręci się w oku, bo kończy się pewna epoka w Tatrach.

Schronisko na Hali Kondratowej w niemal niezmienionej formie działa od 1948 roku, kiedy zostało postawione u podnóża Długiego Giewontu przez Polskie Towarzystwo Tatrzańskie (poprzednika PTTK). 

W roku 1950 powiększono go o dodatkowe skrzydło. Od tego czasu nie przeszło jednak większego remontu. Teraz przyszedł czas na gruntowną modernizację. 

Konieczne jest powiększenie i dostosowanie do obowiązujących standardów, pomieszczeń zaplecza kuchennego i pomieszczeń gospodarczych. Projekt ukierunkowany jest przede wszystkim na dostosowanie najmniejszego w Tatrach schroniska do obecnie obowiązujących norm i przepisów m.in. przeciwpożarowych i higieniczno-sanitarnych, a także zapewnienia obsłudze schroniska godnych warunków pracy. Nie zwiększy się liczba miejsc noclegowych, znacznie poprawią się jednak warunki kwaterowania -  podkreśla Jerzy Kalarus ze spółki PTTK "Karpaty", do której należą tatrzańskie schroniska. 

Więcej szczegółów związanych z przebudową schroniska ujawnia Marek Nodzyński - wiceprezes tatrzańskiego oddziału PTTK.

Kubatura obiektu zostanie ta sama, liczba noclegów ta sama, ale warunki sanitarne, warunki higieniczne, warunki dla personelu zdecydowanie się zmienią.  Z tyłu dobudowane zostaną pomieszczenia magazynowe. Elewacja, taras zostaną zachowane tak, jak w tej chwili. Budynek będzie murowany, Belki, z których zbudowane jest schronisko, zostaną przecięte na pół i mur zostanie nimi obłożony, by zachować wygląd obecnej elewacji - wyjaśnia Nodzyński. 


Turyści nie kryją jednak żalu za starym schroniskiem. Słyszałem o tym właśnie, że będzie zamknięte na kilka lat, a to schronisko ma urok. To jedyne tatrzańskie schronisko, w którym jeszcze nie spaliśmy, ale już chyba nie będzie nam dane... - mówi młody turysta, który przyszedł na Halę Kondratową ze swoim czteroletnim synkiem.  

Dlatego tu przyszłam dzisiaj. W końcu to kawałek historii. Chociaż chwilę posiedzę, , popatrzę... Już widać chyba jego dekonstrukcję - smutno konstatuje turystka, która popija herbatę i przygląda się, jak pracownicy schroniska demontują fragment zadaszenia tarasu. Nie podoba nam się to, że będzie nowe schronisko. Niech coś dostawią do tego, bo to jest śliczne - mówią starsze panie, które od wielu lat odwiedzają Halę Kondratową, a wiadomość o zamknięciu schroniska całkowicie je zaskoczyła. 

Jesteśmy tu tylko do 3 września, do niedzieli. W poniedziałek rano schodzimy na dół i koniec - z prawdziwym smutkiem mówi pani, która przyjmuje zamówienia od turystów i podaje im herbatę, bigos lub piernik, z którego schronisko słynie pod lat. No ciężko, bo ja pracowałam tu już w latach osiemdziesiątych poprzedniego wieku , tu się z mężem poznałam. 

Pracownicy podkreślają, że informacja o zamknięciu schroniska ich zaskoczyła. Tym bardziej, że obecny dzierżawca miał umowę podpisaną do końca 2024 roku, a o generalny remont nie mogli się doprosić od co najmniej 15 lat. 

Nie jest wykluczone, że ze schroniskiem pożegna się rodzina, która prowadziła je od początku istnienia. PTTK zapowiedziało już, że w przyszłym roku odbędzie się przetarg, który wyłoni nowego dzierżawcę.