Od poniedziałku zajęcia na Uniwersytecie Wrocławskim odbywają się w formie stacjonarnej. Studenci krytykują taką decyzję. Rektor przekonuje, że na uczelni można czuć się bezpiecznie.

Samorząd studencki napisał list otwarty do rektora prof. Przemysława Wiszewskiego. Przeczytać można w nim między innymi o zaniepokojeniu lekkością oraz ignorancją, z jaką rektor Uniwersytetu Wrocławskiego podchodzi do kwestii zarządzenia zajęć zdalnych oraz stacjonarnych na uczelni. Studenci dodają, że aktualna sytuacja związana z epidemią koronawirusa budzi u większości z nich spore obawy i niekiedy strach. To ich zdaniem może wykluczyć niektórych z udziału z zajęciach stacjonarnych. 

Samorząd studencki zaapelował do dziekanów wszystkich wydziałów, by rozważyli wprowadzenie zajęć zdalnych. Ci mogą to zrobić czasowo w uzasadnionych przypadkach.

Nie ma się czego bać?

Prof. Wiszewski przekonuje, że jest dobra podstawa do tego, żeby na uniwersytecie czuć się bezpiecznie. Chodzi o dane statystyczne dotyczące szczepień. Wynika z nich, że zaszczepionych przeciwko Covid-19 jest trochę ponad 90 proc. pracowników i przeszło 80 proc. studentów uczelni. Jej władze  podkreślają, że nieustannie obserwują sytuację w kraju i podejmują odpowiednie krok,i by zachować bezpieczeństwo, ale też próbują powrócić do tradycyjnej nauki. 

Nie wszystkie zajęcia na Uniwersytecie Wrocławskim są od poniedziałku w trybie stacjonarnym. M.in. ćwiczenia z wychowania fizycznego, lektoraty i wykłady prowadzone w dużych grupach odbywają się nadal zdalnie. 

Opracowanie: