We wtorek wieczorem rozpoczęło się posiedzenie sejmowych komisji ds. energii i samorządu, na którym rozpatrywane są projekty zmiany zapisów tzw. ustawy odległościowej (wcześniej nazywanej "ustawą wiatrakową"). To jeden z 37 tzw. kamieni milowych, które Polska musi spełnić, by otrzymać 35 miliardów euro z Krajowego Planu Odbudowy. Tymczasem reporter RMF FM sprawdza, jak żyje się w sąsiedztwie elektrowni wiatrowej.

Reporter RMF FM Maciej Sztykiel odwiedził farmę wiatrową położoną na terenie gminy Stupsk w województwie mazowieckim, nieopodal Mławy. Znajduje się tam siedem wiatraków wybudowanych w 2016 roku na mocy obowiązujących przepisów. Niektóre turbiny znajdują się zatem 700, a nawet 500 metrów od zabudowań.

Jak relacjonuje nasz dziennikarz, elektrownia działa, ale wiatraki z powodu słabego wiatru kręcą się dziś bardzo powoli. Choć ta praca jest obecnie niemal bezszelestna, to mieszkańcy przyznają, że czasem słychać funkcjonowanie elektrowni.

Przeważnie (elektrownię) słychać wieczorem, ale większy hałas robią samochody - powiedziała nam jedna z rozmówczyń.

Reporter RMF FM rozmawiał również z sołtysem Woli Szydłowskiej Wojciechem Domżalskim, który stwierdził, że większość mieszkańców ze zrozumieniem podchodzi do elektrowni wiatrowej. Zaznaczył jednak, że są też i przeciwnicy farmy.

Wiadomo, że przy dużym zapotrzebowaniu na energię musimy korzystać z odnawialnych źródeł energii. Moja opinia, opinia mieszkańców jest taka, że gdyby to zależało od nas, to powinno być co najmniej 1000 metrów (odległości wiatraka od zabudowań) - mówił Wojciech Domżalski.

Nasz reporter podkreśla, że nie spotkał się obawami, iż wiatraki wyrosną jak grzyby po deszczu. W wielu miejscach po zmianie ustawy trzeba będzie zmienić plan zagospodarowania przestrzennego, więc kolejne turbiny tak szybko nie powstaną.

Mnie to nie przeszkadza, może być ich więcej - mówiła kolejna rozmówczyni. Od tego nie uciekniemy. Odnawialne źródła energii są potrzebne, bo - wiadomo - zapotrzebowanie na prąd jest coraz większe - dodał mężczyzna.

Zmiana przepisów to napływ środków do gminnego budżetu

Wójt gminy Stupsk Jacek Świderski powiedział, że lokalne władze nie mogą się doczekać zmiany przepisów. Odblokowanie rozwoju energii wiatrowej to realne korzyści dla gminnego budżetu, a co za tym idzie - i dla mieszkańców.

Rocznie z tytułu różnych opłat wpływa około miliona złotych - mówił Jacek Świderski, który dodał, że na terenie gminy stoi łącznie dziewięć wiatraków, a do budowy kolejnych zgłosiły się już dwie firmy.

Można byłoby u nas postawić jeszcze jedenaście turbin - stwierdził.

Gmina popiera pozostałe rozwiązania, zaproponowane w ramach nowelizacji tzw. ustawy odległościowej. Mowa tutaj o obowiązkowych konsultacjach w sprawie lokalizacji wiatraków i podziale zysków elektrowni z samorządem.

"Ustawa odległościowa" jednym z kamieni milowych

Obowiązująca obecnie ustawa o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych, przyjęta w maju 2016 roku, zakazuje budowy turbin wiatrowych w odległości mniejszej niż dziesięciokrotna wysokość wieży i łopaty wirnika w najwyższym położeniu (tzw. 10H) od zabudowy mieszkalnej oraz form ochrony przyrody. Jednocześnie przepisy zabraniają budowy budynków mieszkalnych bliżej, niż w odległości 10H od istniejących turbin wiatrowych.

We wtorek po godzinie 19:00 rozpoczęło się wspólne posiedzenie sejmowych komisji ds. Energii, Klimatu i Aktywów Państwowych oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej, na którym rozpatrywano projekty zmiany zapisów tzw. ustawy odległościowej (wcześniej nazywanej "ustawą wiatrakową". Projekty zgłoszone przez opozycję zostały odrzucone. W czwartek kontynuowane mają być prace nad rządowym projektem ustawy.

Analiza Tomasza Skorego ws. ustawy wiatrakowej:

Zgodnie z projektem rządowym, nowe turbiny wiatrowe będą mogły być lokowane tylko na podstawie Miejscowego Planu Zagospodarowania Przestrzennego (MPZP). Plan będzie mógł określić inną, ale nie mniejszą niż 500 m odległość, biorąc pod uwagę zasięg oddziaływań elektrowni wiatrowej. Określona w planie odległość będzie też dotyczyć budowy budynków w pobliżu turbiny.

Podstawą dla określania odległości będą m.in. wyniki przeprowadzonej strategicznej oceny oddziaływania na środowisko (SOOŚ), wykonywanej w ramach MPZP. W SOOŚ analizuje się m.in. wpływ emisji hałasu na otoczenie i zdrowie mieszkańców. Władze gminy nie będą mogły odstąpić od wykonania SOOŚ dla projektu MPZP, który uwzględnia elektrownię wiatrową. Rządowy projekt zachowuje zasadę 10H w przypadku parków narodowych, a w przypadku rezerwatów przyrody - 500 m.

Minister klimatu i środowiska Anna Moskwa mówiła podczas debaty, że o ostatecznej odległości zdecyduje społeczność lokalna. Poza standardowymi procedurami projekt wprowadza obowiązek dodatkowych konsultacji i spotkań zarówno w gronie mieszkańców gminy jak i gmin ościennych z obowiązkowym udziałem wójta, burmistrza, prezydenta miasta oraz inwestora.

Zmiana zakłada również, że inwestor co najmniej 10 proc. mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej zaoferuje mieszkańcom gminy, aby mogli oni uzyskać status prosumenta wirtualnego. Każdy mieszkaniec będzie mógł, na zasadzie dobrowolności, przystąpić do zawarcia z inwestorem umowy, aby na jej podstawie zostać prosumentem wirtualnym.

Zmiana ustawy jest jednym z 37 kamieni milowych, które Polska ma zrealizować, by otrzymać 35 miliardów euro z Krajowego Planu Odbudowy.