Wybrzeże zyskuje nową atrakcję turystyczną. Od 1 maja zwiedzać będzie można latarnię morską Rozewie II. Obiekt zostanie udostępniony osobom postronnym po 112 latach od wyłączenia tej latarni z użytkowania.

Rozewie to jedyne na polskim wybrzeżu miejsce, w którym znajdują się aż dwie latarnie morskie. Latarnia Rozewie I - starsza, obchodząca w tym roku swoje 200-lecie - to jeden z najpopularniejszych tego typu obiektów w Polsce, licznie odwiedzany w sezonie turystycznym. Druga, uruchomiona w 1875 roku i wyłączona w 1910, była od tego momentu niedostępna dla była dla osób postronnych. Od jutra się to zmieni.

Około 10 lat temu pomyśleliśmy, żeby tę latarnię udostępnić też dla zwiedzających. W 2014 i 2015 przeprowadzony został remont. Naszym zamiarem było też udostępnienie dla osób o ograniczonej sprawności i niepełnosprawnych i uruchomienie windy. Jednak natura spłatała nam figla. Krawędź klifu jest niestabilna i jest blisko latarni. Klif się cofa, nie chcieliśmy ryzykować budową windy, której potem nie będzie można oddać do eksploatacji - mówi RMF FM Apoloniusz Łysejko, wiceprezes Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego. W zamian powstały specjalne ekrany, na których będzie można zobaczyć obraz z wierzchołka latarni. Dla osób niewidzących i słabowidzących przygotowano makietę latarni.

W ramach remontu na szczycie odbudowana została zdemontowana po 1910 roku laterna. W środku zamontowano także replikę aparatu Fresnela, mechanizmu, dzięki któremu przed laty latarnia mogła wysyłać świetlne sygnały. Na górze można także wyjść na zewnętrzny, taras widokowy, okalający szczyt latarni. Klatka schodowa podobna jest do innych latarni naszego wybrzeża.

Wchodzi się w koło rury. W niektórych latarniach nie ma tej rury, jest przestrzał z góry na dół. Po drodze nie ma żadnych pomieszczeń. Dla porównania w latarni Rozewie I, na każdym piętrze znajduje się pomieszczenie, gdzie można się zatrzymać i zapoznać z wystawą - mówi RMF FM Andrzej Sikorra, pracujący w Rozewiu latarnik z Urzędu Morskiego w Gdyni. Ja tu jestem na co dzień, to może nie robi to na mnie już takiego wrażenia. Z latarni Rozewie I o wiele więcej widać, bo cały półwysep helski. Tam ta plaża, którą widzimy na końcu, to jest plaża Ostrowo - Karwia. To jest najdalszy odcinek, który stąd możemy zobaczyć - mówi o widoku z góry rozewski latarnik.

A jak to się w ogóle stało, że w Rozewiu zbudowane zostały dwie latarnie morskie? Po odpowiedź trzeba wrócić do czasów sprzed elektryczności, gdy na szczytach latarni morskich palony był ogień i nie można było skorzystać z urządzeń, które sterowały w jakikolwiek sposób charakterystyką światła. Samych latarni było wtedy nad południowych Bałtykiem tylko kilka. Gdy na morzu wzrastał ruch wybudowano latarnię morską w Czołpinie, niedaleko Łeby. Na szczycie palił się płomień i w Czołpinie, i w Rozewiu. Było to o tyle niebezpieczne, że nie można było jednoznacznie określić swojej pozycji, czy się jest w okolicy Rozewia, czy Czołpina. Wobec tego najłatwiejszym dla administracji morskiej było zbudowanie drugiej latarni w Rozewiu - opowiada Apoloniusz Łysejko, dodając, że od 1 stycznia 1875, gdy świeciły już dwie latarnie, nie popełniano żadnych błędów.

Posłuchaj całej rozmowy Kuby Kaługi z Apoloniuszem Łysejko, wiceprezesem Towarzystwa Przyjaciół Narodowego Muzeum Morskiego:

Zmienił to postęp i pojawienie się elektryczności. Od 1910 latarnia Rozewie I została wyposażona w elektryczną lampę, a latarnia Rozewie II została wyłączona. Później była używana między innymi jako wieża obserwacyjna Morskiego Dywizjonu Lotniczego w Pucku, w latach 50-tych II Wojnie Światowej korzystała z niej Marynarka Wojenna, a jeszcze później administracja morska, wykorzystując obiekt jako element systemu łączności ze statkami.

"Nową" latarnię będzie można zwiedzać od 1 maja do końca września, codziennie od 9:30. To 14 z 17 latarni morskich stojących na polskim wybrzeżu, które są udostępnione dla turystów.

Opracowanie: