Miejska Biblioteka Publiczna w Szczecinie musi mocno ograniczyć zakupy książek. Wszystko przez okrojony budżet. Po odliczeniu z niego wydatków na pensje, czynsz i rachunki zostaje niewiele. 32 filie biblioteki na nowości wydawnicze będą miały 100 tysięcy złotych, to najmniej od lat.

Projekt budżetu na przyszły rok mocno rozczarował szczecińskich bibliotekarzy. Budżet dla Miejskiej Biblioteki Publicznej przekracza 10 mln złotych, ale niemal wszystko pochłoną wydatki stałe: trzeba pokryć wypłatę pensji, czynsze, opłacić rachunki.

Na nasze cele statutowe zostaje niewiele, bo zaledwie 3 proc. tej kwoty - mówi Krzysztof Marcinowski, dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej w Szczecinie.

Cele statutowe to przede wszystkim zakup książek. To jest tego rodzaju biblioteka, w której czytelnicy poszukują nowości. Oczekują, że będziemy mieli na półkach pozycje, o których się dowiadują, o których ktoś im powiedział, które chcieliby przeczytać i to jest kwestia zapewnienia im tego - mówi dyrektor Marcinowski.

Budżet będzie jednak najskromniejszy od lat. Na zakupy książek zostaje zaledwie 100 tys. złotych na cały rok. Środki te trzeba podzielić między 32 filie. Dla każdej z nich to nieco ponad 3,1 tys. złotych. Nie pamiętam jaka jest teraz średnia cena książki u nas, 30 czy 40 złotych, ale wystarczy tę kwotę z budżetu podzielić i wiadomo, ile za to będziemy mogli kupić - mówi Krzysztof Marcinowski.

Jeszcze mniej środków trafi na promocję czytelnictwa. 32 filie do podziału dostaną 42 tysiące złotych na cały rok. Pieniądze przeznaczą na wystawy, spotkania autorskie, prelekcje czy zajęcia dla dzieci. 

MBP liczy, że część pieniędzy dołoży Ministerstwo Kultury. Wysokość ministerialnej dotacji jest jednak uzależniona od wkładu własnego. Zdarzały się lata, gdy Miejska Biblioteka Publiczna na zakup nowych książek mogła przeznaczyć nawet pół miliona złotych.