Są niewielkie, ale bardzo zrywne i szybkie. 14 drużyn stanęło na starcie zawodów zdalnie sterowanych aut wyścigowych, jakie odbyły się w Szczecinie na Zachodniopomorskim Uniwersytecie Technologicznym. Był tor przeszkód, wożenie piłki w przyczepie tak, by z niej nie wypadła i klasyczne wyścigi.

Zdalnie sterowane auta RC to małe demony prędkości. Steruje się nimi za pomocą joysticka i potrzeba sporo wprawy, by wykonywać nimi precyzyjne ewolucje. Właśnie precyzja w tych zawodach jest najważniejsza. 

Ten modele RC to pewnego rodzaju automat, którego ustawieniami można jednak sterować. To jest ważne, żeby dobrać odpowiednie ustawienia i żeby je zmieniać w zależności od rodzaju konkurencji. Potem liczy się precyzja sterowania. Trzeba trzymać nerwy na wodzy, nie jechać szybko, tylko powoli, żeby nie były za duże przyspieszenia, żeby samochód nie wyrywał się za szybko do przodu, żeby trafić w przeszkodę, bo są one dosyć trudne - mówi prof. Mirosław Pajor, dziekan Wydziału Inżynierii Mechanicznej.

Zawody odbyły się po raz trzeci. Uczestnicy musieli pokonać skomplikowany tor przeszkód. Była jazda wyznaczonym torem, równoważnia, rampa do skoku czy przejazd po torze zrobionym z węży strażackich. Każde wypadnięcie za linie czy dotknięcie chorągiewki oznaczało punkty karne.

W zawodach uczestniczyło 14 drużyn: dziesięć z ZUT, dwie z Zespołu Szkół nr 1 w Stargardzie, jedna drużyna z Zespołu Szkół Elektryczno-Elektronicznych w Szczecinie oraz jedna drużyna z XVI Liceum Ogólnokształcącego w Szczecinie.