To jest maraton, a nie bieg krótkodystansowy - tak o pomocy obywatelom Ukrainy uciekającym przed wojną mówi psycholog Anna Tyralik z Centrum Integracji Międzypokoleniowej Bezpieczna Twierdza w Katowicach, które koordynuje działania Społecznego Centrum Pomocy Uchodźcom z Ukrainy.

Oprócz pomocy materialnej, uciekający przed wojną Ukraińcy potrzebują też wsparcia psychologicznego. O takiej pomocy z psycholog Anną Tyralik z Centrum Integracji Międzypokoleniowej Bezpieczna Twierdza w Katowicach rozmawiała Anna Kropaczek. 

Organizujecie pomoc rzeczową, materialną uchodźcom z Ukrainy. Czy potrzebne jest im także wsparcie psychologiczne?

Potrzebna będzie pomoc psychologiczna. Myślę, że będziemy organizować grupy wsparcia i dla uchodźców i dla osób, które np. wynajmują im mieszkania. Nie wszyscy do końca zdają sobie sprawę z tego, co to oznacza. Wystosowaliśmy na Facebooku taki apel, żeby nie zostawiać tych osób z Ukrainy samych, kiedy się je przywiezie i zamknie za nimi drzwi. To jest dopiero początek. Trzeba im dalej pomagać.

Czy to pomaganie nam też pomaga w sytuacji, kiedy wojna jest tak blisko?

Tak. Zamiast się zamartwiać, lepiej jest działać. To nam przynosi pewnego rodzaju ulgę, jest to dla nas dobre, aczkolwiek trzeba pomagać z rozsądkiem. Jesteśmy w tej chwili niesieni falą niesamowitych emocji, dobroci, współczucia, wrażliwości, ale za jakiś czas przyjdą trudniejsze chwile. Warto sobie to rozplanować - co, kiedy mogę zrobić, żeby pomoc była stała, żeby płynęła cały czas.

Pomoc może być długo potrzebna...

Psychologowie, którzy zajmują się problematyką uchodźców, twierdzą, że są trzy główne fale uchodźców. Pierwszą mamy już w zasadzie za sobą - to są osoby, które np. przez Polskę tylko przejeżdżają, bo mają rodziny w Wielkiej Brytanii, w Holandii czy w Niemczech i jadą dalej albo mają kogoś w Polsce - oni doskonale wiedzą, czego chcą, mają cel. To nie są osoby, które przyjeżdżają w ciemno. Druga fala to już osoby, które uciekają pod ostrzałem, czują zagrożenie życia - oni zaczynają do nas napływać. Trzecia fala odczuwa wszystkie traumy wojenne - to są gwałcone kobiety, osoby, które widziały, jak zamordowano rodzinę. Te osoby będą pomocy psychologicznej najbardziej potrzebowały. Apelujemy - nie zostawiajcie ich samych. Nie wiemy, jak długo nasza pomoc będzie potrzebna. Przewidujemy, że co najmniej kilka miesięcy. Nikt nie zna przyszłości.

Jak mamy rozmawiać z osobami, które przyjęliśmy pod nasz dach, którym próbujemy pomóc?

Nie można im obiecywać gruszek na wierzbie. Trzeba mówić prawdę - jeśli przyjąłem tę osobę pod swój dach, to znaczy, że chcę pomóc na tyle, na ile mogę. Nie należy ich wypytywać, przez co przeszli. Oni potrzebują w tym pierwszym momencie normalności, poczucia bezpieczeństwa . Potrzeba rozmowy niech wyjdzie od nich, oni sami muszą się otworzyć. Trzeba po prostu okazać im wsparcie. Nie mówić, że rozumiemy, bo przecież nie rozumiemy. Wystarczy na początek, że się z nimi jest. To ma być wrażliwa obecność, nie litość.

Wspomniała pani o tym, że teraz jesteśmy niesieni falą niesamowitych emocji, ale jeśli mamy pomagać dłużej, to chyba też trzeba zadbać o siebie. Jak to robić w tym trudnym czasie?

Trzeba robić to, co lubimy. Żyć też własnym życiem. To jest maraton, to nie jest bieg krótkodystansowy. Będziemy jeszcze długo biec, dlatego, trzeba zadbać o siebie od strony fizycznej i psychicznej. Starajmy się żyć normalnie. Wysypiajmy się, rozmawiajmy  o tym, co się dzieje z przyjaciółmi, bo rozmowa rozładowuje emocje. Jeżeli mówimy komuś o strachu, o tym, że się boimy, dzielimy się tym, co czujemy, to też nam pomaga. Dobrze by było, gdyby była obok nas grupa wsparcia - przyjaciel, rodzina. To jest bardzo ważne. 



Opracowanie: