Zarzut usiłowania zabójstwa córki usłyszał w środę 69-letni mężczyzna, który w poniedziałek w Lubaczowie na Podkarpaciu podciął gardło swojej 38-letniej córce. Oboje trafili do szpitala. Mężczyzna w czasie przesłuchania nie przyznał się do zarzucanego mu czynu.

Do zdarzenia doszło na placu przed Agencją Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Lubaczowie. Ojciec, po wyjściu wraz z dorosłą córką z ARiMR, poderżnął nożem gardło najpierw jej a później sobie. Oboje trafili do szpitala. Stan mężczyzny określany jest jako poważniejszy. Przyczyną konfliktu były sprawy majątkowe.

Jak powiedziała w środę PAP prok. Agnieszka Nieckarz-Proszek szefowa Prokuratury Rejonowej w Lubaczowie, która prowadzi śledztwo w tej sprawie, stan podejrzanego poprawił się na tyle, że został on przesłuchany w szpitalu. Prokuratura postawiła 69-letniemu Henrykowi O. ze Starego Dzikowa zarzut usiłowania zabójstwa swojej córki Justyny S.

Za te czyny grozi kara pozbawienia wolności nie krótsza niż 8 lat, albo kara 25 lat pozbawienia wolności lub nawet dożywocie. Usiłowanie zabójstwa jest bowiem zagrożone karą w takiej samej wysokości jak dokonanie zabójstwa.

Podejrzany w czasie przesłuchania nie przyznał się do zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień.

Henryk O. został zatrzymany; w szpitalu cały czas pilnują go policjanci.

Ustalenie kwalifikacji prawnej czynu oraz sformułowanie i postawienie podejrzanemu zarzutów stało się możliwe po uzyskaniu opinii biegłego z zakresu medycyny, który zbadał rodzaj obrażeń, ich zakres i stopień.

W ramach śledztwa prokuratura przesłuchała już m.in. żonę Henryka O., która była świadkiem zdarzenia i 38-letnią pokrzywdzoną, Justynę S. Kobieta już opuściła szpital.

Prok. Nieckarz-Proszek powiedziała PAP, że przyczyną konfliktu była ziemia, którą ojciec kilka lat temu darował córce, a teraz chciał odebrać. Prokurator dodała, że obdarowana nie sprzeciwiała się temu, ale pod pewnymi warunkami. Jednak z uwagi na dobro śledztwa, na obecnym jego etapie prokuratura nie ujawnia więcej szczegółów w tej sprawie.

Natomiast media donoszą, że przyczyną konfliktu były zaległości Henryka O. wobec ARiMR. Mężczyzna miał zwrócić agencji ok. 12 tys. zł. Kobieta powiedziała ojcu, że odwoła darowiznę, gdy ten spłaci dług wobec agencji. Właśnie w sprawie wyjaśnienia tej kwestii oboje udali się do ARiMR i tam doszło do nieporozumień.

Z uwagi na dobro postępowania prokurator zapytana przez PAP o to, czy prawdą jest, że ojciec leczył się psychiatrycznie, o czym piszą media, odmówiła komentarza.