Trzy tygodnie temu dwie lekarki z Poznania wyruszyły do Esseng w Kamerunie, gdzie pomagały osobom zmagającym się z przepukliną. W sumie zoperowały 62 osoby.

Po trzech tygodniach spędzonych w Afryce lekarki dr Anna Kwiatkowska i dr Kinga Zastawna wróciły do Polski i opowiedziały naszemu reporterowi o warunkach, w jakich musiały pracować. Operacje były przeprowadzane wyłącznie od rana do godzin popołudniowych - mówi doktor Kinga Zastawna. Wieczorem owady zbierały się przy lampach operacyjnych, co utrudniało przeprowadzenie zabiegu, a także stwarzało zagrożenie. Ryzyko infekcji było wtedy dość spore, dlatego mogłyśmy operować tylko do popołudnia - wyjaśniła.

W sumie lekarki pomogły ponad setce osób. Większość z nich musiała być operowana. Niektóre przypadki były bardzo poważne. 

Dwoje spośród operowanych pacjentów zgłosiło się z powodu silnego bólu powodowanego uwięźnięciem przepukliny. W takiej sytuacji operację wykonuje się natychmiast, ponieważ jest to stan bezpośrednio zagrażający życiu, a bez operacji pacjenci by umarli. Niektórzy spośród naszych pacjentów mieli przepukliny tak duże, jakie coraz rzadziej spotyka się w Polsce - opowiada dr. Zastawna.

Niestety zgłaszali się też ludzie, którym nie można było pomóc. Kobiety z chorobami ginekologicznymi i osoby z dolegliwościami, których nie można było zdiagnozować bez zaawansowanego sprzętu. Trudnym doświadczeniem było badanie dzieci. Od początku wiedziałyśmy, że operacji dzieci nie będziemy mogły wykonać. Do tego wymagane jest przede wszystkim doświadczenie, w Polsce zajmujemy się wyłącznie chirurgią dorosłych, a ponadto inne znieczulenie, którego nie można wykonać bez odpowiedniego sprzętu - dodała dr Zastawna.

Poznańska lekarka nie wyklucza kolejnych wyjazdów medycznych do Kamerunu i innych krajów potrzebujących pomocy.

Opracowanie: