W wielkopolskim Pleszewie nastolatek zdołał uciec samochodem czterem ścigającym go radiowozom. Na komendę przyprowadziła go matka - poinformowali policjanci.

Do zdarzenia doszło w piątkową noc na ul. Magazynowej w Pleszewie. Tuż przed północą policjanci wydziału kryminalnego zauważyli skodę. Postanowili wylegitymować osoby będące w środku.

W momencie, gdy policjant zbliżał się do auta, kierowca gwałtownie ruszył i odjechał. Rozpoczął się pościg - powiedziała we wtorek PAP oficer prasowy pleszewskiej policji asp. szt. Monika Kołaska.

Kierujący nie reagował na sygnały świetlne i dźwiękowe. Przekraczał dozwoloną prędkość, nie stosował się do znaków drogowych m.in. do znaku "stop". Omijał wysepki z lewej strony i wyprzedzał w miejscach niedozwolonych.

Pościg, w którym uczestniczyły cztery radiowozy, prowadzony był drogą krajową nr 12, ulicami gminy i Pleszewa. Samochód zniknął policjantom z oczu na terenie gminy Dobrzyca; kierowcy nie udało się zatrzymać.

W sobotę o godz. 15 do pleszewskiej komendy przyszła kobieta z 14-letni synem. Chłopak - jak się okazało - siedział za kierownicą skody, poszukiwanej przez policja. Nastolatek przyznał się do kierowania samochodem. Sprawa - jak powiedziała oficer prasowy - trafi do sądu dla nieletnich.