Strażacy zakończyli akcję ratunkową na jeziorze Bartężek w powiecie ostródzkim, nikogo nie odnaleziono. W ocenie policji nie ma przesłanek wskazujących, by doszło do tragedii.

Na jeziorze Bartężek strażacy ze Specjalistycznej Grupy Ratownictwa Wodno-Nurkowego "Ostróda" prowadzili przez dwie godziny akcję ratunkową po tym, gdy świadek zawiadomił służby, że po jeziorze dryfuje łódź, na której wcześniej widział dwie osoby. 

Rzecznik prasowy Warmińsko-Mazurskiej Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Olsztynie Grzegorz Różański przekazał, że zgodnie z procedurami akcję ratunkową prowadzono przez dwie godziny i nikogo nie odnaleziono. Po tym czasie działania zostały przerwane.

Oficer prasowy policji w Ostródzie Michał Przybyłek poinformował, że policja dokonała oględzin łodzi - nie ma na niej numerów bocznych, ani niczego, co by umożliwiło policjantom ustalenie właściciela. 

Przeszukano okolicę, nie ma ubrań, ani innych rzeczy, które by wskazywały na to, że ktoś wszedł do wody. Nie wpłynęło też do nas żadne zawiadomienie o zaginięciu - dodał policjant.

W ocenie policji ktoś mógł dla dowcipu odcumować łódź lub też łódka nie była dobrze zabezpieczona i samoistnie odpłynęła z brzegu na jezioro.