Od czerwca do końca września ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego interweniowali ponad dwieście razy. Wodne karetki wypływały natomiast ponad trzysta razy. Mimo dużej liczby interwencji ratownicy podkreślają, że miniony sezon żeglarski trzeba zaliczyć do bezpiecznych.

Jak w statystykach wygląda miniony sezon żeglarski? Jeżeli chodzi o sam MOPR to ratownicy wypływali dokładnie 235 razy, pomagając przy tym 562 osobom. Jeżeli chodzi o wodne karetki, które przypomnijmy stacjonowały w czterech miejscach na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich, to ich załogi interweniowały 319 razy. Hospitalizacji wymagały 144 osoby. 

Porównując liczbę turystów, którzy do nas przyjechali, liczbę interwencji trzeba zaliczyć miniony sezon letni do bezpiecznych - mówi Jarosław Sroka, szef bazy MOPR w Giżycku.

W tym roku pogoda nie zawsze zachęcała do aktywnego odpoczynku, na jeziorach nie było wtedy tłumów. W środku wakacji to się zmieniło. Na szczęście w piku sezonu pogoda była idealna - było słońce i wiatr, a jednak nie przełożyło się to na jakąś dużą liczbę interwencji - mówi Sroka.

Jakich interwencji na szlaku Wielkich Jezior Mazurskich było najwięcej? Ratownicy najczęściej wypływali do tak zwanych interwencji technicznych, które polegają m.in. na wyciąganiu jednostek z mielizn, trzcinowisk albo odholowywaniu do brzegu np. z powodu uszkodzonego silnika. 

W minionym sezonie jedenaście akcji ratunkowych dotyczyło wywrotek. Było też kilka zderzeń na wodzie. Najczęściej do wypadków na jeziorach dochodzi z powodu przeceniania swoich umiejętności, braku pokory. 

To się nie zmienia od lat i zawsze apelujemy o to, żeby na wodzie zachować zdrowy rozsądek i mieć oczy dookoła głowy. To nawiązanie do ostatnich "kolizji" na wodzie, których zdecydowanie można uniknąć, jeżeli będziemy obserwować się nawzajem - dodaje ratownik.

Karetki wodne zostały już wyciągnięte na brzeg, ale ratownicy Mazurskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego wciąż zostają aktywni ponieważ przez cały rok dbają o bezpieczeństwo na jeziorach. Ratownicy do dyspozycji mają m.in. poduszkowce, które zazwyczaj są używane do szybkiego dotarcia do osób, pod którymi załamał się lód.