"Gaszenie pożaru, którego można było uniknąć" - tak rolnicy z Warmii i Mazur komentują działania rządu w związku z ukraińskim zbożem, które zalewa polski rynek. Sytuacja jest o tyle trudna, że wielu rolników wciąż ma w swoich magazynach zboża, a za trzy miesiące pojawią się kolejne zbiory.

Nastroje rolników od samego początku, czyli od momentu, w którym pojawiła się informacja, że Polska będzie państwem tranzytowym dla ukraińskiego zboża i rzepaku, były negatywne. 

Do przewidzenia było to, jak zachowają się wolne podmioty na rynku, jeżeli będą miały możliwość kupienia tańszego surowca i o tym rolnicy alarmowali. Ministerstwo Rolnictwa natomiast twierdziło, że nic się nie dzieje - zboże zostanie wytransferowane z Polski, nie zostanie w naszym kraju, a rolnicy powinni swoje zboże trzymać w magazynach, bo na pewno na przednówku ceny będą wyższe - mówi Daniel Maczuga, rolnik spod Węgorzewa na Mazurach.

Rolnicy też mają pełne magazyny zboża

Rolnicy podkreślają, że są w trudnej sytuacji, ponieważ wiele osób ma wciąż pełne magazyny, a już za kilka miesięcy kolejne żniwa.

Za trzy miesiące nowe zbiory, miejsca skupu są zasypane zbożem, rolnicy mają pełne magazyny. A cena leci do dołu - mówi Maczuga. Kto mógł skorzystać na tańszym zbożu z Ukrainy? Oficjalnie nikt nie chce przyznać się do takiego zakupu, ale są głosy, że zarówno producenci paszy, czy większe młyny, mogły skorzystać z takiej okazji.

"Gaszenie pożaru"

Co rolnicy mówią o działaniach rządu w sprawie zalewu polskiego rynku przez ukraińskie zboże? W opinii rolników to gaszenie pożaru, którego można było uniknąć na samym początku. A niektóre zapisy - jak na przykład opróżnienie magazynów do nowych zbiorów - wydają się niemożliwe do zrealizowania w tak krótkim czasie. Wszyscy obawiamy się tego, że jak rozpoczną się nowe zbiory, cena będzie nadal bardzo niska i nie będziemy mieli gdzie sprzedać swoich zbiorów, a także nie będziemy mieli gdzie ich przechowywać, bo tak jak wspomniałem - magazyny są pełne - mówi rolnik spod Węgorzewa.

Opracowanie: