Rolnicy już w zeszłym roku apelowali do Ministerstwa Rolnictwa o poprawę aplikacji suszowej, która według nich miała błędy. 21 lipca pojawiła się jej nowa wersja, która umożliwia zgłoszenie strat za 2023 rok. Rolnicy wciąż jednak twierdzą, że aplikacja „Zgłoś szkodę rolniczą” nie działa dobrze.

Rolnicy narzekają przede wszystkim na to, że z poziomu aplikacji nie można już teraz wysłać wniosku, można go tylko przygotować. Resort rolnictwa tłumaczy, że to po to, by na spokojnie zebrać wszystkie straty i dopiero potem je zgłosić. Ma to być możliwe w drugiej połowie września. Rolnicy zaznaczają jednak, że aplikacja ma błędy.

Aplikacja nie bierze pod uwagę wszystkich czynników, np. temperatury powietrza i temperatury gleby. Zdjęcie może wydawać się "ok", ale niestety to, co jest w kłosie nie odzwierciedla tego stanu. Potrzebne są komisje suszowe i radzę innym rolnikom, aby się po nie zgłaszali. Aplikacja powinna też działać wcześniej, już od początku lipca, kiedy zaczynały się małe żniwa, bo już widać było suszę - mówi Łukasz Pergoł, rolnik spod Działdowa. 

Rolnicy obawiają się, że polski rynek zalany zostanie przez zboża z Ukrainy. Na razie nie wiadomo jeszcze, czy embargo, które na razie obowiązuje do 15 września, zostanie utrzymane. Straty w uprawach sięgać mogą nawet 60-70 procent. Skosiliśmy na razie dwa hektary rzepaku. Plony są o jakieś 20 procent mniejsze, w życie o ok. 30-35 procent. W zbożach jarych jest totalna katastrofa:  nawet 60-70 procent strat - mówi Pergoł. 

Rolnicy, którzy chcą by to komisja oceniła skutki suszy muszą najpierw złożyć wniosek przez aplikację suszową. 

Ministerstwo Rolnictwa przekonuje, że straty można też oszacować po zbiorach. Rolnicy są jednak sceptyczni. Boją się, że straty zostaną zaniżone.