Nie 48 godzin, a dobę trwał protest rolników na alei Piłsudskiego w centrum Olsztyna. Od wtorkowego południa zablokowany był tam odcinek od ratusza do urzędu wojewódzkiego. Rolnicy zapowiadają, że mimo zbliżających się wiosennych prac polowych, nie zrezygnują z protestowania i szykują już kolejne akcje.

Protest rolników w Olsztynie rozpoczął się we wtorek przed południem od uformowania kolumny traktorów i pojazdów rolniczych na wjeździe do miasta od strony Olsztynka. Rolnicy, a także myśliwi, którzy do nich dołączyli, z alei Warszawskiej przejechali kilkukilometrowym sznurem na aleję Piłsudskiego, gdzie zablokowany został odcinek od ratusza miejskiego do ulicy Kościuszki. 

Rolnicy spotkali się m.in. z wojewodą warmińsko-mazurskim Radosławem Królem, który zapewnił, że rozumie i przekaże do Warszawy postulaty rolników. Wieczorem z miejsca protestu odjechali już myśliwi oraz część rolników, którzy przyjechali autobusami albo musieli wracać do gospodarstw. Mieliśmy już wcześniej takie zapowiedzi od niektórych rolników, że będą musieli wracać, bo nie mają jak zorganizować opieki i oporządzania zwierząt. Niedługo wielu z nas będzie musiało rozpocząć pierwsze prace polowe, ale nie będziemy przez to rezygnować z protestów. Szykujemy kolejne akcje - mówi Bartosz Głowacki, organizator olsztyńskiego protestu rolników.

Rolnicy podkreślają, że niestety mimo tak dużej skali protestów w całej Polsce nie widzą "światełka w tunelu". Nie mamy żadnych konkretów, tylko dyplomatyczne zapewnienia, że wszyscy znają nasze problemy. My już nie mamy na co czekać - dodaje Głowacki. 

Olsztyński protest przebiegł bardzo spokojnie. Były tylko drobne spięcia z niektórymi mieszkańcami Olsztyna, którzy nie podzielali postulatów rolników, ale zdecydowana większość osób, które pojawiły się wczoraj i dzisiaj w centrum Olsztyna deklarowała swoją solidarność z protestującymi. Rolnicy koło południa zaczęli odblokowywać aleję Piłsudskiego i w asyście policji traktory wyjechały z centrum miasta.