W tym roku bociany nie spieszą się z przylotem do Żywkowa. Według ornitologów, do tej niewielkiej warmińsko-mazurskiej wsi, powinno jeszcze przylecieć nawet 20 par tych ptaków. Rekordowy był rok 2017, gdy zajętych było około 50 gniazd.

Do bocianiej stolicy Polski, czyli Żywkowa niedaleko Górowa Iławeckiego na Warmii bociany cały czas dolatują. 

W tej chwili w gniazdach są 24 pary. Brakuje nam jeszcze 10-20 par. Wiemy z informacji z nadajników GPS, że ptaki, które gniazdują w Polsce są jeszcze np. w Izraelu, niektóre dopiero wylatują z Afryki - mówi Sebastian Menderski z Polskiego Towarzystwa Ochrony Ptaków. 

Ornitolodzy liczą, że ptaki trochę przyspieszą i do końca kwietnia będą już w Polsce. Z czego wynika tak późny przylot?

Do końca tego nie wiemy. Dzięki nadajnikom możemy na bieżąco obserwować położenie ptaków. Wcześniej tego nie mieliśmy, więc może obecna sytuacja jest normalna. Oczywiście wpływ na przylot ptaków ma też pogoda i czasem ekstremalne warunki. Ptaki, które dłużej muszą zostać na zimowiskach, są osłabione i później wylatują - mówi Menderski.

W Żywkowie rekordowy był rok 2017, gdy zajętych było 50 gniazd. Przeważnie liczba bocianich par oscyluje wokół 30-35. 

Opieka nad bocianami w Żywkowie nie jest łatwa. W okresie jesienno-zimowym trzeba wyremontować albo odchudzić część gniazd, aby w czasie lęgów takie gniazdo nie spadło. Trzeba też dbać o pożywienie, a konkretnie o żerowiska i bioróżnorodność: stawy, oczka, cieki wodne, bagna, rozlewiska. Jeżeli bociany nie będą miały w pobliżu pożywienia, to nie będą tam wracać.