​Po dwóch latach przerwy spowodowanej pandemią w kuchni Brata Alberta zorganizowano śniadanie wielkanocne dla ubogich i bezdomnych. Chętni ustawili się w długiej kolejce.

Na stole znalazły się tradycyjne potrawy: biały barszcz, jajka, chrzan, wędlina, sałatka warzywna i oczywiście biała kiełbasa. Przygotowano 350 posiłków, bo średnio tylu potrzebujących korzysta codziennie z kuchni w Bractwie Miłosierdzia im. Brata Alberta w Lublinie.

Każdy, kto uczestniczył w dzisiejszym śniadaniu wielkanocnym, zorganizowanym ze względu na duże zainteresowanie w kilku turach, otrzymał świąteczną paczkę.

Niestety paczki były skromniejsze niż na Boże Narodzenie - mówi Monika Zielińska, prezes Bractwa Miłosierdzia im. Brata Alberta. To bardzo trudny czas dla organizacji charytatywnych, takich jak nasza. Ze względu na wojnę w Ukrainie wielu naszych darczyńców pomaga uchodźcom i organizuje transporty za wschodnią granicę. To ważne, żeby pomagać Ukraińcom. Sami to robimy, ale przez to pozyskujemy znacząco mniej wsparcia jako organizacja - dodała. 

Według przedstawicieli bractwa dramatycznie słabo wypadła przedświąteczna zbiórka żywności w lubelskich sklepach. Udało się zebrać tylko jedną trzecią tego co zwykle. Najważniejsze jednak, że udało się przygotować świąteczne paczki, dzięki czemu każdy będzie mógł spożyć świąteczny posiłek.

Liczba potrzebujących niestety się nie zmniejsza. Opłaty za prąd, gaz drastycznie wzrosły. Drożeje również żywność. Wielu ludzi znajduje się na skraju ubóstwa i z myślą o nich organizujemy codzienną pomoc i dzisiejsze śniadanie - dodaje prezes Zielińska.