Przed Sądem Okręgowym w Łodzi rozpoczął się proces 46-letniego Grzegorza J. Mężczyzna dla 5 zł na śmierć skatował swoją sąsiadkę Beatę B. Oskarżony przyznał się do winy oraz wyraził żal i skruchę. Grozi mu dożywocie.

Skatował swoją sąsiadkę, ponieważ dał jej 5 zł na zakup alkoholu, a ta ani nie kupiła trunku, ani nie oddała pieniędzy. Chciał dobrowolnie poddać się karze, ale jego wniosek sąd odrzucił, gdyż grozi mu zbyt surowa kara - podał portal dzienniklodzki.pl

Zdenerwowałem się. Moje działanie było spontaniczne. Wpadłem w jakiś szał. Gdy Beata leżała na materacu usiadłem na niej i biłem ją po twarzy. Nie chciałem jej zabić. Potem próbowałem ją reanimować. Gdy wychodziłem z jej mieszkania była nieprzytomna

- mówił w sądzie Grzegorz J.

Jak doszło do tej tragedii?

Prokuratura ustaliła, że w nocy z 18 na 19 lipca 2022 roku w kamienicy przy ul. Przybyszewskiego na Górnej Beata B. i jej konkubent Ireneusz S. wrócili do domu i położyli się spać. Wkrótce do ich mieszkania przybył oskarżony, czyli sąsiad i dobry znajomy, z którym razem zbierali złom na mieście. Był wyraźnie zirytowany. Miał pretensje do Beaty B. o to, że nie kupiła alkoholu i nie oddała mu pieniędzy.

Oskarżony najpierw obrzucił Beatę B. obelgami i wyzwiskami, a potem wpadł w furię, zadał jej serię ciosów pięściami. Bił po głowie, klatce piersiowej i innych częściach ciała. Beata B. krzyczała i wzywała pomocy. Interwencja jej konkubenta sprowadziła się jedynie do tego, że poprosił agresora, aby się uspokoił. W wyniku pobicia kobieta doznała ciężkich obrażeń - m.in. miała połamane żebra. Wkrótce zmarła.

Po skatowaniu sąsiadki Grzegorz J. uciekł. Został zatrzymany 21 lipca.

Decyzją sądu został aresztowany tymczasowo. Trafił do aresztu śledczego przy Zakładzie Karnym w Piotrkowie Trybunalskim.

Obecnie przebywa w areszcie śledczym w Łodzi.


 

Opracowanie: