Anders Breivik przyznał się przed sądem do strzelaniny na wyspie Utoya i zamachu bombowego w Oslo, ale nie przyznał się jednak do popełnienia przestępstwa. Breivik zeznał, że miał współpracowników. Mężczyzna został aresztowany na 8 tygodni. Przez cztery tygodnie będzie przebywał w odosobnieniu.

Przesłuchanie, które odbyło się za zamkniętymi drzwiami, trwało ok. 35 minut.

Breivik tłumaczył, że chciał ochronić swój kraj i Europę przed islamem oraz marksizmem - poinformował sędzia Kim Heger. 32-letni Breivik oskarżył partię premiera o "masowy import muzułmanów". Według niego Partia Pracy zdradziła kraj. Przeprowadzając atak na wyspie Utoya, gdzie odbywał się obóz młodzieżówki tej partii, chciał utrudnić późniejszy nabór do ugrupowania.

Celem ataku było "wysłanie silnego sygnału", a nie zabicie jak największej liczby osób - mówił Heger. Podejrzany zeznał, że miał współpracowników. Złożył oświadczenia, które wymagają dalszego śledztwa, m.in. takie, że "są dwie komórki w naszej organizacji" - oświadczył sędzia, nie podając żadnych szczegółów. Wcześniej policji oraz swojemu prawnikowi Norweg mówił, że działał sam.

Sędzia Heger zdecydował się na zamknięcie posiedzenia dla publiczności i mediów na prośbę policji. Nie pozwolił także Breivikowi na zeznawanie w mundurze. Podejrzany chciał otwartej rozprawy. Jego adwokat powiedział, że Breivik ma "dwa życzenia". Po pierwsze, chce, by jego rozprawa była publiczna, a po drugie, by mógł mieć na sobie mundur. Nie wiem, o jaki mundur chodzi - dodał adwokat.