British Petroleum - właściciel platformy "Deepwater Horizon", która zatonęła w Zatoce Meksykańskiej - spróbuje umieścić nad uszkodzonym szybem drugą, mniejszą kopułę zamykającą. Poprzednia próba opanowania gigantycznego wycieku paliwa nie udała się.

Wykorzystano do niej stalową kopułę i system rur, którymi ropa miała być przepompowywana do zbiorników na statku. Jednak gdy kopułę opuszczono na głębokość 1500 metrów, okazało się, że przepompowywanie ropy nie będzie możliwe, bo wnętrze kopuły pokrył tzw. metanowy lód. To zdestabilizowało całą konstrukcję, a otwory, którymi miała być przepompowywana ropa, zostały zatkane.

Mniejsza kopuła mogłaby być umieszczona nad szybem w ciągu 72 godzin. Byłaby mniej podatna na wpływ związków metanu.

W poniedziałek zdalnie sterowane łodzie podwodne opryskiwały szyb, z którego wydobywa się 795 litrów ropy dziennie, chemikaliami mającymi zmniejszyć gęstość paliwa. Jednocześnie trwa wiercenie szybu pomocniczego. Jest on uważany na razie za najbardziej skuteczny sposób na powstrzymanie wycieku, ale jego budowa może potrwać nawet do trzech miesięcy.

Od 20 kwietnia, kiedy na platformie "Deepwater Horizon" doszło do wybuchu, w którym zginęło 11 osób, do wody mogło przedostać się 13 mln litrów ropy. Jeśli szybu nie uda się zatkać, za około miesiąc rozmiary katastrofy w Zatoce Meksykańskiej przekroczą rozmiary katastrofy, do której doszło w 1989 roku. Wówczas uszkodzony został tankowiec Exxon Valdez u wybrzeży Alaski.