Pytania o Fort Trump, polsko-niemieckie rozmowy rządowe i walka o samorządy. To pozycje z politycznego kalendarza w nowym tygodniu. Jego rytm znów będzie wyznaczać kampania wyborcza przed drugą turą głosowania.

W prawie 650 miastach i gminach nie wystarczyło głosowanie sprzed tygodnia. Rozstrzygnięcie, kto będzie prezydentem, burmistrzem czy wójtem, przyniesie dogrywka w kolejną niedzielę - druga tura wyborów samorządowych. Kandydaci więc wciąż przekonują, namawiają, kuszą, proponują - i tak będzie do północy z piątku na sobotę, kiedy zacznie się cisza wyborcza. Tymczasem przed nami także rozmowy o możliwych koalicjach samorządowych. Usłyszymy też pewnie zapowiedzi i zobowiązania kandydatów, którzy wygrali już w pierwszej turze. Rafał Trzaskowski na przykład ma w tym tygodniu przedstawić plan realizacji pierwszych obietnic z kampanii wyborczej w Warszawie. Chce powiedzieć, kiedy dokładnie będą one zrealizowane.

W tym tygodniu wrócą na pewno pytania o amerykańskie bazy wojskowe w Polsce. Minister obrony Mariusz Błaszczak leci za ocean i w poniedziałek będzie rozmawiał między innymi z Johnem Boltonem, doradcą prezydenta Trumpa, zajmującym się sprawami bezpieczeństwa. Szef MON ma też zaplanowane spotkania w Pentagonie i amerykańskim Kongresie, który do marca przyszłego roku czeka na raport sekretarza obrony USA, oceniający "zasadność i wykonalność" stałej obecności amerykańskich wojsk w Polsce.

W piątek w dyplomatycznym kalendarzu spotkanie Morawiecki - Merkel. Niemiecka kanclerz przyleci do Warszawy, a wraz z nią jej ministrowie, bo to będą kolejne już polsko-niemieckie konsultacje międzyrządowe. Poprzednie odbyły się w Berlinie w połowie 2016 roku.

Najbliższe dni przyniosą też odpowiedź na pytanie, czy najlepiej zarabiający zapłacą więcej składek na ZUS, a dokładniej - czy zniesiony zostanie górny limit składek emerytalnych i rentowych. Trybunał Konstytucyjny ma we wtorek rozstrzygnąć wątpliwości prezydenta, który przed podpisaniem ustawy w tej sprawie skierował wniosek o jej zbadanie. Andrzej Duda zgłosił zastrzeżenia dotyczące procesu przyjmowania przepisów. Uznał między innymi, że niewłaściwy był tryb opiniowania projektu ustawy przez Radę Dialogu Społecznego. Teraz roczna podstawa wymiaru składek na ubezpieczenia emerytalne i rentowe nie może wynieść więcej niż trzydziestokrotność prognozowanego przeciętnego wynagrodzenia w gospodarce na dany rok. Jeśli się to zmieni, więcej pieniędzy do ZUS-u będzie musiało przekazać około 350 tysięcy osób, czyli mniej więcej 2 procent ubezpieczonych. Z rządowych wyliczeń wynika, że sektor finansów publicznych zyskałby na tym około 5,4 miliarda złotych.

(mz)