"Sprawa ułaskawienia Falenty, bankowe akcje premiera - marszałek Sejmu przesuwa niewygodne punkty posiedzenia na czas po wyborach" - donosi czwartkowa "Rzeczpospolita". Dziennik zwraca również uwagę, że dopiero po wyborach - 16 października, a nie - jak planowano - 11 września przedstawione zostanie w Sejmie sprawozdanie z prac komisji śledczej ds. Amber Gold. "PiS ‘poświęcił’ aferę Amber Gold, choć obciąża ona rząd PO-PSL. Po to, by nie dopuścić do debat w Sejmie, które umożliwiłyby opozycji trzydniowe ataki na rząd i nadały ton kampanii wyborczej" - czytamy.

Przypomnijmy, we wtorek wieczorem na posiedzeniu prezydium Sejmu zapadła bezprecedensowa decyzja, że rozpoczęte w środę rano ostatnie w tej kadencji posiedzenie Sejmu zostanie tego samego dnia przerwane i będzie kontynuowane już po wyborach parlamentarnych: 15 i 16 października.

Pierwotnie posiedzenie miało zakończyć się w piątek, wniosek o przerwę zgłosił klub Prawa i Sprawiedliwości.

W środę rano marszałek Sejmu Elżbieta Witek powtórzyła wcześniej pojawiające się wyjaśnienia o krótkiej kampanii wyborczej. Jak stwierdziła: posłowie "chcieliby być między swoimi wyborcami, czas kampanii jest bardzo krótki i ten wniosek największego klubu parlamentarnego, który wczoraj wpłynął, ma taki skutek, że Prezydium Sejmu się do tego przychyliło".

Przekonywała również, że podczas kontynuacji posiedzenia "nie będzie żadnych zmian" w harmonogramie obrad.

Nie będzie wprowadzanych żadnych nowych propozycji - bo już słyszę, że posłowie opozycji twierdzą, że po to robimy to tak późno, żeby wprowadzić coś nagle - mówiła.

Nie, proszę państwa, niczego nagle wprowadzać nie będziemy, trzymamy się tego harmonogramu - podkreśliła.

Zdaniem "Rzeczpospolitej", tłumaczenie o krótkiej kampanii wyborczej to tylko "zasłona dymna".

Co zatem zyska PiS na takim przerwaniu posiedzenia?

Skutecznie zablokuje dyskusję w gorącym czasie na niewygodne tematy - ułaskawienia Marka Falenty czy akcji banku, w którym pracował premierczytamy w artykule "Rz".

Dziennik przypomina, że na ostatnim posiedzeniu "Sejm musi (ten punkt goni ustawowy termin) rozstrzygnąć, czy premier Mateusz Morawiecki będzie się tłumaczyć posłom z informacji dotyczących posiadanych akcji po odejściu z Banku BZ WBK (obecnie Santander)".

Ponadto, jak zaznacza "Rz", posłowie muszą przegłosować wniosek "o to, by prokurator generalny Zbigniew Ziobro i koordynator specsłużb Mariusz Kamiński odnieśli się do sugestii Marka Falenty, który w listach groził, że jeśli prezydent go nie ułaskawi, ujawni, kto stał za aferą" podsłuchową w 2014 roku.

Skrócenie posiedzenia Sejmu sprawia, że premier, prokurator i minister nie będą się musieli tłumaczyć publicznie z tych spraw jeszcze przed wyborami - podkreśla "Rzeczpospolita".

W związku z decyzją o przerwaniu posiedzenia Sejmu i kontynuowaniu go już po 13 października, po wyborach właśnie przedstawiony zostanie raport z prac komisji śledczej ds. Amber Gold.

Jak zauważa w tym miejscu "Rzeczpospolita": Czytając 600-stronicowy, obfitujący w szczegóły i pozbawiony politycznych fajerwerków raport komisji śledczej, można odnieść wrażenie, że PiS nie znalazł bomby, która miała wysadzić Donalda Tuska - w tym sensie ustalenia komisji są dla PiS mało przydatne do wygrania wyborów.