Czujemy bezpośrednie zagrożenie dla naszych domów i naszego życia. Chcemy zostać na Ukrainie tak długo, jak będzie to możliwe. Chociaż nikt nie wie, jak ta sytuacja się rozwinie - mówi w rozmowie z RMF FM Natalia Gozak, która na co dzień mieszka w Kijowie i pracuje dla organizacji pozarządowej Ecodia, zajmującej się transformacją energetyczną i zmianami klimatu. Właśnie próbuje wraz z rodziną opuścić Kijów w obawie przed rosyjskim atakiem.

Aneta Łuczkowska, RMF FM: Jak wygląda teraz sytuacja w Kijowie? Czuć zagrożenie?

Natalia Gozak: Zdecydowanie. Czujemy bezpośrednie zagrożenie dla naszych domów i naszego życia. Dziś o 5 rano obudziły nas odgłosy bombardowania. To były wojska rosyjskie atakujące największe miasta, w tym Kijów. Potem okazało się, że to były drony. Większość została zniszczona przez ukraińską obronę, ale kilka pocisków dosięgnęło Kijowa, w jednej z dzielnic zostało zniszczonych kilka budynków. To były jakieś sklepy i nikt nie ucierpiał. Ludzie zaczęli panikować, część zdecydowała się opuścić miasto. W moim zespole w pracy jest 31 osób. 5, może 6 z nich zdecydowało się wyjechać z Kijowa. W tym ja.

Reszta skupia się na monitorowaniu sytuacji i walce z fake newsami. Używamy naszych kanałów informacyjnych, by śledzić wiarygodne źródła, bo częścią rosyjskiej agresji jest dezinformacja. Fake newsy są wszędzie. Nie wiem, jak to opisują polskie media, ale chciałam zaznaczyć, że jest to agresja i inwazja regularnej armii rosyjskiej na Ukrainę. Ukraińska armia nie wykonywała ruchów w żadnym kierunku, a teraz się bronimy.

Spodziewaliście się akurat takiego scenariusza? Ataku na całą Ukrainę?

To było możliwe, choć nikt tak naprawdę nie wiedział co się wydarzy. Dyskutowaliśmy wiele scenariuszy i to był jeden z nich. Więc teoretycznie było to możliwe. Zmasowany atak na cały kraj.

Jak teraz wygląda sytuacja, tam gdzie pani jest?

Jest bardzo dużo samochodów na głównych drogach w mieście, tych prowadzących na zachód. Te trasy są zakorkowane. Spędziliśmy 2 godziny, może więcej, żeby przejechać może kilka kilometrów. Teraz jesteśmy na bocznych drogach, próbując wydostać się z miasta. Tak jak inni, którzy zdecydowali się wyjechać. System bankowy działa, ale są limity wypłacanych środków, działają sklepy i stacje benzynowe, są bardzo długie kolejki by zatankować auto, ale jest to możliwe.

Co zamierza pani zrobić? Wyjechać do Polski?

Chcemy się przenieść na zachód Ukrainy. Wierzymy, że nasza armia zatrzyma inwazję w pewnym momencie. Chcemy zostać na Ukrainie tak długo, jak będzie to możliwe. Chociaż nikt nie wie, jak ta sytuacja się rozwinie.

Czego wam potrzeba?

Odpowiedzi Zachodu. Gdyby NATO, Unia Europejska i ONZ wprowadziły naprawdę potężne sankcje i akcje mogło by to wpłynąć na rozwój wydarzeń. Mamy nadzieję, że nastąpi usunięcie Rosji z systemu bankowego SWIFT. Że dostaniemy wsparcie w postaci broni.

Czuje pani niechęć do Rosjan czy do Putina?

Do nich wszystkich. Jest XXI wiek. Wydawało mi się, że wszyscy żyjemy w mniej lub bardziej rozwiniętym świecie demokratycznym. Ale to jakiś średniowieczny nonsens. Atakowanie, pokazywanie siły, podczas gdy powinniśmy stawiać na rozwój i wiedzę. To szaleństwo. A co zasmucające, to że odpowiedź zachodu nie jest na maksymalnym poziomie. Śledziliśmy to, które państwo przysłało nam broń, które zaoferowało pomoc finansową, ogromny wysiłek dyplomatyczny był włożony w rozwiązanie tej sytuacji, ale to i tak nie powstrzymało Putina. Teraz ważne jest, by przestać kupować rosyjski gaz. To przecież było jasne już 8 lat temu, gdy to się zaczęło. Było wystarczająco dużo czasu, by coś zrobić.

Gdy czytam komentarze niemieckich polityków i niemieckich mediów, to ciągle powtarza się stwierdzenie, że nikt nie spodziewał się, że Putin kłamał.

To tak jak było z Hitlerem. Wtedy zachodni przywódcy myśleli, że jest w porządku, że tylko zajmie Polskę, że nie posunie się dalej. Teraz to my jesteśmy tamtą Polską. W następnym kroku to dotknie Europy i dalszych krajów. Teraz Ukraina jest tarczą, ale jeśli odpowiedź nie będzie naprawdę solidarna, a sankcje bardzo dotkliwe dla samego Putina, jego oligarchów i całej gospodarki Rosji, to następne zaatakowane będą kraje europejskie.

Zastanawiam się co mogłoby dotknąć Putina?

Siły zbrojne. Dla nas Ukraińców to absolutnie jasne. To człowiek, który rozumie tylko język siły. Nie ma sensu rozmawiać z kimś, kto wydaje się, że jest niespełna rozumu.

Opracowanie: