"Wojska rosyjskie zmiatają Mariupol z powierzchni ziemi, wszędzie są ciała i nikt ich nie zabiera. Tylko los sprawił, że żyjemy, mogliśmy zginąć w każdej chwil" – powiedziała w BBC kobieta, której udało się wyjechać z oblężonego miasta na południu Ukrainy do Lwowa.

Miasto jest zmiatane z powierzchni ziemi - oceniła 28-letnia Julia Jaszenko. Ona i jej rodzice są wśród kilkuset pierwszych uchodźców z Mariupolu, którzy przybyli rano do Lwowa.

Nasz dom został spalony przez artylerię. Strzelają do wszystkiego w mieście, używają wszelkiej broni. Wszędzie jest czarny dym. Wszędzie są ciała i nikt ich nie zabiera - powiedziała Jaszenko.

Kobieta opowiedziała BBC, że przez dziewięć dni razem z rodzicami chroniła się w teatrze w Mariupolu. Opuścili go dzień przed tym, jak został zbombardowany. Tylko los sprawił, że żyjemy. Mogliśmy zostać zabici w każdej chwili. Ludzie zabrali nas swoim samochodem z miasta zielonym korytarzem - dodała.

Agencja Interfax-Ukraina podała, że od rozpoczęcia działania korytarzy humanitarnych, czyli od nieco ponad dwóch dni, Mariupol zdołało opuścić ok. 35 tys. ludzi. Według informacji przytaczanych przez BBC 350 osób zostało ewakuowanych do Lwowa.