Rośnie napięcie w związku z kwestią zakazu importu ukraińskich produktów rolnych. Nie wiadomo, czy Komisja Europejska zdecyduje się na przedłużenie zakazu i ile takie prawo ewentualnie będzie obowiązywać. Polski minister rolnictwa zapowiada, że jeśli decyzja UE będzie dla nas niekorzystna, wówczas Warszawa podejmie "środki zaradcze", by pomóc polskim rolnikom. Robert Telus skomentował też wypowiedź swojego ukraińskiego odpowiednika, który stwierdził, że "decyzja o utrzymaniu tego zakazu jest najgorszą z możliwych".

Zgodnie z porozumieniem z Komisją Europejską z końca kwietnia Polska, Bułgaria, Słowacja i Węgry zniosły blokady importu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy. Zamiast tego został wprowadzony tymczasowy (do 5 czerwca z możliwością przedłużenia) unijny zakaz importu do pięciu tzw. krajów przyfrontowych czterech produktów rolnych: pszenicy, kukurydzy, rzepaku i słonecznika.

Produkty te nadal mogą znajdować się w tranzycie przez pięć państw członkowskich w ramach wspólnej celnej procedury tranzytowej lub trafiać do kraju lub terytorium poza UE. Polska i pozostałe kraje przyfrontowe uważają, że zakaz powinien zostać przedłużony i takie były początkowe deklaracje KE. Przeciwko temu rozwiązaniu protestuje jednak Ukraina. W czwartek prezydent Wołodymyr Zełenski rozmawiał na ten temat z przewodniczącą Komisji Europejskiej i istnieją przesłanki, by sądzić, że zdołał ją przekonać do zniesienia zakazu.

Ostateczna decyzja w tej sprawie ma zapaść do poniedziałku. Już teraz jednak, polski minister rolnictwa twierdzi, że wieści z Brukseli nie brzmią optymistycznie dla naszych rolników, choć nadal trwa "siłowanie się w tej sprawie". W ocenie Roberta Telusa nieprzedłużenie zakazu importu ukraińskiego zboża będzie miało wpływ na sytuację podczas żniw w Polsce i po ich zakończeniu. 

Jeśli się okaże, że UE nie przedłuży zakazu, to będziemy musieli wprowadzić jakieś środki zaradcze, żeby pomóc polskiemu rolnikowi - zapowiada szef resortu rolnictwa.

Telus nie jest w stanie na razie stwierdzić, czy Polska podtrzyma zakaz importu wbrew postanowieniom KE. Będę rekomendował, żebyśmy bronili polskiego rynku i rolników. Nie chciałbym politycznej wojny z KE - powiedział minister.

Z Kijowem też nie ma porozumienia

Minister rolnictwa Ukrainy Mykoła Solski zaapelował w czwartek o zniesienie zakazu importu po 5 czerwca. Nie ma idealnych rozwiązań, ale decyzja o utrzymaniu tego zakazu jest najgorszą z możliwych decyzji, więc musimy szukać innych opcji. Zakaz doprowadzi tylko do kolejnych problemów, ponieważ Rosjanie będą próbowali go wykorzystać do swoich interesów, aby sprowokować osłabienie jedności w Europie. Nie można na to pozwolić. Rozmawiajmy o tym ze sobą tak szczerze, jak to możliwe - mówił Solski w Brukseli.

Nad słowami ukraińskiego ministra ubolewa Telus, który zauważa, że Kijów przestał rozumieć polskie stanowisko w kwestii importu. Wystąpienie Solskiego określił Telus jako "daleko idące".

Nie do końca rozumiem, dlaczego tak się dzieje. Podejrzewam, że na Ukrainie są pewne siły, które decydują o tego typu działaniach, z którymi ja się nie zgadzam i które szkodzą Ukraińcom. Myślę, że to znowu polityka UE, ale tak naprawdę w tej chwili (wbicie) klina między Polską a Ukrainą czy Ukrainą i UE służy Putinowi i musimy ostrożnie do tego podchodzić, dlatego mimo tej wypowiedzi będę chciał się spotkać z ministrem rolnictwa Ukrainy - podkreślił szef MRiRW.