​Amerykańskie satelity komercyjne mogą stać się celem ataku, jeśli zostaną wykorzystane w ramach konfliktu w Ukrainie - powiedział na posiedzeniu I Komitetu Zgromadzenia Ogólnego ONZ zastępca dyrektora departamentu kontroli zbrojeń rosyjskiego MSZ Konstantin Woroncow. Założyciel SpaceX Elon Musk w ostatnich tygodniach mówił, że Rosjanie starają się wyłączyć system Starlink.

Chcielibyśmy podkreślić niezwykle niebezpieczny trend, który wyraźnie ujawnił się w przebiegu wydarzeń w Ukrainie. Mówimy o wykorzystaniu przez Stany Zjednoczone i ich sojuszników elementów infrastruktury cywilnej w kosmosie, w tym komercyjnych, w konfliktach zbrojnych - powiedział Woroncow.

Infrastruktura quasi-cywilna może okazać się uzasadnionym celem uderzenia odwetowego w wyniku działań Zachodu. Stabilność pokojowej działalności kosmicznej, a także liczne procesy społeczno-gospodarcze na Ziemi, od których zależy dobrobyt ludzi, przede wszystkim w krajach rozwijających się, są narażone na nieuzasadnione ryzyko - podkreślił przedstawiciel rosyjskiego MSZ.

Stwierdził, że konieczna jest także międzynarodowa zgoda, by nie umieszczać w kosmosie broni.

To kolejny raz, gdy Woroncow, niemal tymi samymi słowami, grozi zestrzeleniem amerykańskich satelitów. Problemem jest m.in. system Starlink obsługiwany przez firmę SpaceX, należącą do Elona Muska. Terminale pozwalają Ukraińcom na froncie na korzystanie z satelitarnej komunikacji i zapewniają dostęp do internetu.

Sam Musk w połowie października powiedział, że Rosjanie próbują wyłączyć Starlinki.

Starlink to jedyny system komunikacji nadal działający na froncie, wszystkie inne są martwe. Rosja próbuje "zabić" Starlink. SpaceX przeznaczyło ogromne środki na obronę. Mimo to Starlink wciąż może "zginąć" - napisał na Twitterze.

Rosja ma broń zdolną niszczyć satelity. W 2021 roku przeprowadzono test, podczas którego zniszczyła własnego satelitę Kosmos-1408.