Gdyby liczyć wszystkie baterie HIMARS, które według Moskwy zniszczyli Rosjanie, USA nie miałoby w magazynach już ani jednej wyrzutni. Kremlowscy propagandyści robili wszystko, by przekonać świat, że Ukraińcy tracą słynne systemy na potęgę. W końcu jednak się stało. Nagrania z frontu nie pozostawiają wątpliwości - Rosjanie zaliczyli pierwsze potwierdzone trafienie w HIMARS.

Materiał filmowy rozpowszechniają głównie źródła rosyjskie. HIMARS miał zostać trafiony w pobliżu wsi Nikanoriwka w obwodzie donieckim, kilkadziesiąt kilometrów od zdobytej 17 lutego przez Rosjan Awdijiwki.

Przekazany przez USA Ukrainie system HIMARS bardzo szybko dał się we znaki rosyjskim żołnierzom. Każdy HIMARS to nowoczesna wyrzutnia rakiet montowana na ciężarówce. Zasięg takiego systemu zależy od typu wystrzeliwanych pocisków. Amerykański Newsweek informuje, że Stany Zjednoczone przekazały Kijowowi 39 wyrzutni. To niewiele, ale dzięki dużej mobilności system może być błyskawicznie przewożony z jednego odcinka frontu na inny. To jedna z podstawowych zalet wyrzutni chwalonych przez ukraińskie wojsko. A pochwał było wiele:

"Przez dwie godziny stali na świeżym powietrzu, słuchając przemówienia. To wystarczająco dużo czasu, aby przetransportować HIMARS, wprowadzić współrzędne i uderzyć" - tak anonimowy urzędnik z Kijowa opisywał atak HIMARS na zgrupowanie rosyjskich żołnierzy w pobliżu Kreminnej (obw. ługański) w czerwcu 2023 roku.

Tym razem jednak HIMARS nie ruszył się z miejsca, co jest trudne do zrozumienia. Dzięki temu Rosjanie mogą odtrąbić pierwszy potwierdzony sukces. Wcześniej wielokrotnie okupanci informowali o zniszczeniu wyrzutni. Informacje te okazywały się propagandowymi kłamstwami albo też wynikały z taktyki wojsk ukraińskich, ustawiających specjalnie źle maskowane atrapy.